Cześć kochani !
Uff... Przeprowadzkę mogę uznać za UKOŃCZONĄ !
Wszystko poszło gładko, szybko i sprawnie, aż sama jestem w szoku, bo zawsze wyprowadzki kojarzyły mi się z czymś stresującym i męczącym.
Nie korzystałam z usług firmy przeprowadzkowej
co wiązało sie z wożeniem wszystkich rzeczy samochodem.
Nie było to może ani bezpieczne, ani wygodne,
ale dzięki temu zaoszczędziłam kilka dobrych stów :)
Wszystko jest idealne : mieszkanie jest spore jak na fakt, że jest ono kawalerką,
w przystępnej cenie, wszystkie meble są nowe, okolica jest spokojna,
bo w 80% zamieszkała przez osoby starsze oraz rodziny z dziećmi,
w pobliżu jest poczta, Biedronka, inne sklepy,
siłownia oraz tramwaj, którym bezpośrednio mogę dojechać do centrum.
Pomimo kilku przeszkód napotkanych podczas przeprowadzki
(między innymi upadek mojego biurka z schodów
w skutek czego całe biurko rozleciało się na części),
jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona.
Czuje radość, podekscytowanie, strach, ciekawość - wszystkie emocje kłębią się we mnie na raz.
Po ciężkim roku jakim był poprzedni rok szkolny, pełen stresów, egzaminów, wewnętrznych rozterek i braku motywacji do życia, czuję, że chyba czas zacząć na nowo doceniać wszystko, czym życie mnie obdarowuje.
Nie dość że zaczęłam działać w tatuażu, co jeszcze kilka miesięcy temu wydawało mi się abstrakcyjne, to jeszcze udało mi się wyprowadzić do mojego ukochanego miasta.
Czyż życie nie jest piękne ? ;)
W mojej nowej kuchni ( która, tak w ogóle jest chyba moim ulubionym pomieszczeniem w całym mieszkaniu) znalazł miejsce nowy sprzęt - szybkowar elektryczny.
Jeżeli ktoś z was nie wie czym ta machina jest, już wytłumaczę.
Od kiedy wróciłam na weganizm, zaczęłam interesować się oszczędnością i ekologią.
Jako, że na weganizmie spożywa sie ogromne ilości ryżu i fasoli, jak również ziemniaków postanowiłam oszczędzić czas, gaz i wodę.
Para moich ukochany youtuberów reklamowała u siebie na kanale to cudo.
Jeszcze jestem na etapie "rozbrajania" tego potwora, bo nie jest to takie łatwe, jak to wygląda na nagraniach, ale czuję w kościach, że to była inwestycja mojego życia.
Mam ochotę na ryż ? 7 minut i po sprawie.
Fasola? 20-30 minut zamiast półtora godziny brzmi świetnie.
Do tego oszczędność. Szybki czas to mało energii.
Mało energii zużytej podczas gotowania = niskie rachunki :)
Jak na razie nie wybierałam się na miasto, staram się zaklimatyzować do okolicy.
W następnym tygodniu czeka mnie bardzo fascynujący dzień
i już nie mogę się doczekać!
Póki co wracam do kończenia zleceń i kompletowania portfolio.
xoxo
Emilia