1/11/2014

c'est votre vie

Witam was kochani po dość długiej i niepokojącej przerwie !

Wracam do was po dłuższej nieobecności, którą muszę wytłumaczyć zapominalstwem. Przed przerwą świąteczną zostawiłam aparat w szkole i nie miałam czym wykonywać fotek - a szkoda, bo okres świąteczny był świetnym czasem wartym uwiecznienia.
Dostałam m.in niesamowite ( i zarazem niebotycznie wysokie ) buty kształtem przypominające te od Jeffreya Campbella firmy ( nie trudno zgadnąć ) H&M.

Wrażenia ?

 Nie zabijam się chodząc w nich a na dodatek są całkiem wygodne ! Sama byłam pod ogromnym wrażeniem.


Niedługo ( bo już w marcu ) wybija mi 18-tka i  pasowałoby się nauczyć  chodzić na wysokich obcasach jak to na prawdziwą kobietę przystało.

Poza tym udało się już zgromadzić sporą kolekcje albumów i książek dotyczących mody. Odkładałam każdy grosik na nie, ale jak zawsze powtarzam : Na biżuterie i książki nigdy nie wolno mieć węża w kieszeni. Zresztą coś czuję że te pieniądze  zrekompensują mi się jakoś w przyszłości.


Masa inspiracji, wiadomości, gry obrazami i wyczucia estetyki. Geniusze nad geniuszami. Perełką kolekcji jest Alexander Mcqueen -  " Savage Beauty ". Album zawiera najlepsze projekty tego artysty a także wywiady,cytaty, oraz przewodnie słowa jego kolekcji. Siedzę i płacze ze wzruszenia przeglądając ją kartka po kartce. 


Wierzycie w znaki? 

Bo ja wierzę bardzo mocno. 
Kiedy człowiek przestanie sie upierać i stawiać na swoim, chociaż wie, ze mu to szkodzi, kiedy rozejrzy się wokoło, dostrzeże coś niesamowitego.
Dostrzeże ,że nie jesteśmy sami. 
Siedziałam i myślałam - gdzie mam iść, jaką ścieżka podążać, gdzie znaleźć jakieś drogowskazy.
I usłyszałam wewnątrz :

"Twój kompas jest we wnętrzu. Wystarczy na chwilkę przestać patrzeć na innych i zajrzeć w miejscu w którym ty się znajdujesz. "

Bo przecież to my tak na prawdę jesteśmy głównymi rolami w naszym "filmie" życia. to my decydujemy, gdzie pójdziemy, co ze sobą zrobimy, ile damy z siebie.
Znaki są wszędzie, wystarczy tylko o nie poprosić i chcieć je zauważyć.

Koleżanka pokazała mi marcowe wydanie Glamour zakupione na wycieczce do Paryża, w której ja niestety nie mogłam uczestniczyć. Wie dokładnie jakiego mam chorego bzika na punkcie magazynów o modzie i... podarowała mi go !. Jakbyście zobaczyli moją minę - dosłownie jak dziecko które znajduje ostatni prezent pod choinką . 

Dla jednych głupiutka sterta kartek , dla mnie źródło inspiracji.

W piątek wieczorkiem, siadłam nad nim z zapartym tchem, bo nic nie działa tak mocno na moją kreatywność, jak dobra, nocna kupa gazet, pokazów mody i sesji ( i herbata rzecz jasna ;) ). 

Ostatnio uświadomiłam sobie, że moje życie zależy od moich wyborów, od rozwoju i moich chęci. Postanowiłam ze oprócz języka polskiego i angielskiego, chcę znać francuski i włoski. 
Może nie w jednym momencie , ale będę je umieć, bo wewnętrznie czuje ( ha, i znowu ten kompas ) że są mi potrzebne. Wiedza otwiera szersze perspektywy, pola manewru, możliwości. 

Siadłam z tłumaczem Google i  nieudolnie zaczęłam powoli rozczytywać wstęp. Przedostatnie zdanie wydało mi się proste tak wiec zaczęłam od niego.



I odczytałam z łzami wzruszenia w oczach : 
C'est votre vie, votre histoire
co oznacza
 "To jest życie, twoja historia.".

 Rozejrzałam się. No tak, siedzę przytłoczona z każdej strony magazynami, ilustracjami, książkami, albumami, stertą biżuterii, dodatków, ubrań, rzeczy. Mój pokój jest zobrazowaniem tego, co siedzi mi w duszy, tak długo duszone przez wewnętrzne ograniczenia oraz myśli, które już dawno powinnam wyplewiać.
Czytam, piszę , ilustruje, pomagam, myślę, tworzę, żyję
Czyż to nie wspaniałe, gdy zagubimy się gdzieś w bieganinie za wymaganiami innych, swoimi wkodowanymi fałszywymi wizjami i myślami,  ktoś z góry każdą możliwą drogą stara się nas jednak przekierować tam gdzie mamy być?

Wyłącz myślenie i zdaj się na Świat. Niech na chwile życie po prostu płynie. Może i strumień wydaje się porywisty, ale każdy wodospad gdzieś w końcu się kończy.

Hasło na stałe zostało zamieszczone nad kolekcją, aby mnie inspirowało i napędzało do tego, co  jest w życiu najważniejsze : pasja.

A jak tam rozwój fizyczny/psychiczny ?

Wyrzucam gluten z diety. Rodzice sie krzywią , narzekają, ale nie jestem już dzieckiem. 
Moje wybory , moje decyzje.
Czuje sie o niebo lepiej, mam mnóstwo energii i siły. Czasem jednak mniej znaczy więcej.

Dla niektórych moja dość skrojona dieta wydaje się nie do przejedzenia. 
A ja odpowiadam : niech każdy je to co lubi. Skoro moje ciało nie toleruje mięsa ( jem raz w tygodniu indyka) , nabiału ( oprócz jogurtu naturalnego), zbóż , tłuszczy zwierzęcych wyłączając jajka w których się zakochałam ( i moje odżywione włosy i paznokcie także ) to po co mam jeść coś ,co odbiera mi energie?Cały czas kombinuję, uczę się na błędach, poszukuje. 
Połączyłam dietę niełączenia, bezglutenową i opartą na grupie krwi. 
Jest genialnie ! Oczywiście zdażaja sie wpadki, ale trzeba dać sobie czas i cierpliwość.

 

 Na drugim zdjęciu "Zielony potwór" - tak nazywam ten mega smaczny, bogaty w mikroelementy i witaminy poranny koktajl - zrobiony z szpinaku, pomarańczy, kiwi, jabłek, bananów i czego bądź pod ręką. 
Ciężko mi było wyrzucić płatki owsiane, ale zastąpiłam je kaszą jaglaną na przemiennie z komasą ryżową 
(quinoa)  - oprócz zdrowych węglowodanów posiadają białko ,ważne do budowania mięśni.


Zaczynam także przygodę z bieganiem. Bycie fit powoli wchodzi w nowy nawyk i bez porządnej dawki ruchu ani rusz ! Biegałam jak dotąd dwa razy, ale od razu mogę stwierdzić : to jest bardzo uzależniające. 

Nowe nawyki są ciężkie do zastosowania tylko na początku. Potem nie wyobrażamy sobie bez nich życia. 
Co około dwa dni staram sie wybiegać, jak nie w szkolnej siłowni to u znajomych. Oprócz tego oczywiście Chodakowska w miarę sił, joga wieczorkiem lub rano,tabata, mel b i inne filmy na youtube. Sama także kombinuje. Ulubiona dyscyplina ? Taniec w piżamie o 22:00 do " Happy " Pharella Williamsa z szczotką do włosów udającą mikrofon. Dobrze, że tego nie widzicie ;)

Meczący tydzień  nauki i nocnych wykładów z prawa jazdy kończę , kupując sobie piękne goździki podczas nocnego napadu na warzywa i owoce w Lidlu oraz kończę/ zaczynam nowe prace, bo 14 stycznia mam przegląd z malarstwa.





Udanego weekendu :)

Ciao !
Bye !
Au revoir !
Na razie !

xoxo
Emilia

3 komentarze:

  1. Cieszę się,że wszystko u Ciebie tak pozytywnie ! Aż miło się robi w sercu i zachęca do działania ;)
    Przez przypadek źle napisałaś tłumaczenie bo powtórzyłaś "to jest" zamiast - "to jest Twoje życie " :*
    Polecam francuski! Sama uczę się od prawie 5 lat i jest świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również MUSZĘ nauczyć się chodzić na szpilkach! Mam niestety mniej czasu niż ty, bo osiemnastka już w lutym :/ Nie chcę dorastać :(
    Przepiękne słowa (których nie umiem wymówić). Uwielbiam francuski, ale nie mam możliwości, by się go uczyć. Na razie skupiam się na hiszpańskim, bo matura coraz bliżej. Cieszy mnie to, że oba języki są dość podobne i jestem w stanie zrozumieć niektóre słowa w ukochanych musicalach czy piosenkach ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jejciu uwielbiam Twojego bloga:D ostatnio dałaś mi tyle pozytywnej energii i kopa do rysowania że masakra:p

    OdpowiedzUsuń