10/12/2016

Prawo Przyciągania

Cześć kochani !

Jest już późno w nocy i w sumie powinnam już spać, ale wpadł mi pomysł na notkę i bardzo, bardzo chcę mój pomysł "przelać" na bloga.

Jakieś dwa lata temu, w drugiej klasie liceum, zaczęłam żyć magicznie. 
Zanim się zrazicie, polecam czytać dalej. 

Zaczęło się od książki i filmu "Sekret." 
Niewinnie wyglądająca książka na sklepowej półce przemieniła moje życie. 
Przez tamten rok wydarzyło się więcej niesamowitych rzeczy, niż mogłabym sie spodziewać przez całe życie. 
Teraz, jak tak na to patrze, ciężko mi uwierzyć, że tamte wydarzenia naprawdę miały miejsce. 

Chciałam w tej notce opisać jedno z wielu. 

Głównym założeniem książki "Sekret" jest Prawo Przyciągania - generalnie każda myśl, każde uczucie wytworzone w Nas powoduje podobne wydarzenia w naszym życiu. 
Wydaje sie to nieprawdopodobne, prawda? A jednak! 
Idąc tym tokiem myślenia, każda rzecz o jakiej myślisz - przyciągniesz do swojego życia! Pozwala to na spełnianie najskrytszych marzeń, ale również może przyciągnąć  kłopoty i rozczarowania. Najważniejsze jest to, aby myśleć o rzeczach pozytywnych, przepełnionych ekscytacją, miłością i zadowoleniem. 
Prawo przyciągania również mówi, że jeśli poczujesz, że rzecz którą pragniesz jest już w Twoim życiu, że posiadasz to czego chcesz tu i teraz, stanie się ono rzeczywistością. 
Ok, wiem, brzmi trochę jak bajeczka dla dzieci. 
Też tak myślałam.
Aż nie zaczęły się dziać niesamowite rzeczy w moim życiu.

Każdy nam mówi, że pozytywne myślenie to klucz do szczęśliwego życia - i mają racje!
Przestudiowałam Prawo Przyciągania od podszewki, przeczytałam prawie wszystkie najlepsze książki, oglądnęłam filmy, wywiady i świadectwa ludzi, którzy posłużyli sie nim aby odnieść sukces.
Chciałam wypróbować tego na własnej skórze. 

Pewnego  popołudnia, po powrocie ze szkoły, postanowiłam usiąść w ogrodowej huśtawce, z kawą w ręce, zrelaksować się i poczytać "Siłę", drugą po "Sekrecie" książkę, którą uwielbiam i często do niej wracam. 
Praktykowałam już to od kilku miesięcy, codziennie wprawiałam się w dobry nastrój i pozytywne nastawienie, bo to jest właśnie klucz - żeby czuć się FANTASTYCZNIE każdego dnia.

Doszłam do rozdziału o procesie tworzenia - posiada ono trzy punkty i pozwala manifestować rzeczy których pragniemy wprost do naszego życia. 
Te 3 kroki to: WYOBRAŹ SOBIE, POCZUJ, OTRZYMAJ.

Przyznam szczerze, że było to dla mnie bardziej zabawą i eksperymentem. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie siebie, na wielkiej scenie, odbierająca nagrodę w konkursie artystycznym. To była pierwsza rzecz jaka przyszła mi do głowy.
Wręcz poczułam uścisk dłoni osoby wręczającej mi nagrodę, poczułam swoje bicie serca, zobaczyłam światła, widownie, tak, jakby to się działo tu i teraz. Trzymałam tą myśl długo, próbowałam w najdokładniejszych szczegółach wyobrazić sobie ten moment. 

Potem odczułam wielką wdzięczność za to wydarzenia. Łzy wdzięczności wypełniły moje oczy, uwierzyłam, że ten moment jest moją rzeczywistością, a moje pragnienie zostanie zamanifestowane w najbliższej przyszłości. 

Minęło kilka tygodni. Zapomniałam o całym tym wydarzeniu w ogrodzie. 
 Jeśli chodziliście do Liceum Plastycznego, to na pewno wiecie że co jakiś czas szkoła wysyła prace wszystkich uczniów na konkursy. Ja nigdy nie brałam w nich udziału ( będąc zbyt leniwa ) ale tym razem moja nauczycielka od malarstwa kazała mi wziąć udział, żeby podwyższyć ocenę na półrocze. 
Miałam pracę z wakacji, którą robiłam dla siebie, dla przyjemności. Przyniosłam rysunek, niechętnie się z nim rozstając. 

Łatwo zgadnąć co było dalej, Ku zdziwieniu mojej nauczycielki ( i moim ), zostałam wyróżniona w międzynarodowym (!) konkursie, a odbiorowi nagród towarzyszyło honorowe wręczanie nagród NA SCENIE.
 Prawda, że to nieprawdopodobne?!





Tak, wiem, to jest wariactwo! Nigdy, prze nigdy nie sądziłabym, że to się spełni ! Jadąc samochodem w drodze powrotnej, uśmiechałam sie do samej siebie, a zdobycie nagrody był moim małym "sekretem" o manifestacji którego wiedziałam tylko ja.

Mam mnóstwo podobnych historii, mniejszych czy też większych, dzięki którym, nawet w najgorsze chwile chętnie powracam myślami i dają mi one nadzieje oraz dowód, że życie może by naprawdę takie, jakie pragniemy aby było.

Mam nadzieje że trochę zainspirowałam Was tą notką,
polecam z całego serca całą sagę "Sekretu" jak tez dostępny na internecie film. 
Życie należy do Was.

xoxo
Emilia

10/06/2016

Moja kolekcja tatuaży

Cześć :)

Ktoś jakiś czas temu poprosił mnie o update moich tatuaży - uwierzcie lub nie ale jest ich już 12!
 Jak to mówią - gdy zaczniesz, nie zakończysz na jednym.
 Z każdego z nich jestem w 100% zadowolona, nie każdy koniecznie coś dla mnie oznacza, niektóre są tylko ozdobą ciała. 
Postaram się pokazać Wam je według daty zrobienia, od najstarszego do najnowszego.



Mój pierwszy tatuaż, trójkąt, wykonany na 18-tkę. Symbolizuje opiekę ( zminimalizowane oko opatrzności ), jest również symbolem ognia. Obydwa znaczenia są dla mnie ważne, niosą ze sobą przesłanie. 
Zrobiony na karku, ból 2/10




Następny tatuaż jaki wykonałam to obrys króliczka z Alicji w Krainie Czarów. Od kiedy pamiętam byłam ogromną fanką Alicji, dlatego też postanowiłam zrobić sobie tatuaż symbolizujący tą książkę.
Zrobiony na ramieniu tuż nad zgięciem ręki, ból 4/10



Napis "awaken", również bardzo symboliczny dla mnie. Ból prawie zerowy.



Szop, wykonany przez fantastyczną Karolinę Kubikowską na krakowskiej konwencji tatuażu. Jeden z moich ulubionych, to właśnie on zapoczątkował erę większych i odważniejszych tatuaży oraz spowodował poważną zajawkę sztuką tatuażu. Miejsce wykonania: kostka u nogi, ból 2/10



Żuk, wykonany na zewnętrznej stronie przedramienia nad dłonią, symbolizuje ważność każdej istoty na naszej planecie oraz moją miłość do natury. 
Zrobiony w dzień próbnej matury z polskiego ( rzecz jasna której nie napisałam, bo postanowiłam spędzić ten dzień w krakowskim Kulcie :) )
Ból 5/10



Maluteńka kotwiczka, którą prawie ominęłam, była pierwszym, własnoręcznie wykonanym tatuażem na sobie. Miejsce to kostka u nogi, ból zerowy.


W niedługim czasie do kotwiczki dołączył ten kwiat, również wykonany własnoręcznie. 
Nie ma żadnego znaczenia, jest to raczej forma ćwiczenia oraz ciekawości :)
Miejsce nad kostką u nogi, ból 2/10


Oto również tatuaże wykonane przeze mnie na sobie, forma ćwiczeń oraz inspiracji po stażu w Krakowie. Miejsce na kolanami, ból 3/10



Ćma wykonana przeze mnie na sobie, była owocem zakupu nowej maszynki i oczywiście ciekawości jej działania. Miejsce to łydka, ból 2/10
( Generalnie wszystkie tatuaże wykonane przeze mnie były mniej bolesne, co zapewne wynikało z podekscytowania ;) ) 



Grzybki z filiżanką ( znów motyw Alicji, jednak niektórzy widzą tu grzyby halucynogenne :> ), wykonane przez fantastyczną kudu z krakowskiego Kultu, jedyne w swoim rodzaju, wykonane na konwencie tatuażu w Krakowie. Miejsce to wewnętrzna strona przedramienia, ból 6-7/10 ( pod koniec, podczas kładzenia koloru, myślałam że nie wytrzymam, ale byłam dzielna ) 




Mój ukochany, największy jak do tej pory tatuaż, wykonany przez Asie z Lucky Tattoo, cudem zarezerwowałam termin. Wzór zobaczyłam dopiero 20 min przed samym wykonaniem, jestem zwolenniczką spontanicznych tatuaży oraz ufam Asi. Czas tatuażu był krótki, bo zajęło to tylko 3 godziny, ale za to ból był mega ciężki do zniesienia, szczególnie pod koniec, kiedy to moja skóra była już zmęczona. Ból oceniam na 7/10.

Po tym tatuażu zachorowałam, ale byłam na to mentalnie przygotowana, bo Asia ostrzegałam mnie, że często tak bywa przy tak dużych tatuażach.



Ostatni skarb, wykonany przez znajomego, który sie uczy w krakowskim Rock n Rollu, niesamowicie utalentowanego Dominika (znajdziecie go na fb i insta jako "Hated by mum") 
Ból był mega ciężki do zniesienia (co zapewne wynikało z osłabienia organizmu po chorobie), około 7-8/10. 
Miejsce tatuażu to łydka od zewnętrznej strony.

To by było na tyle z mojej "kolekcji". 
Oczywiście mam w planach o wiele, wiele więcej, ale jak na ten moment daje odpocząć mojej skórze i skupiam się na "kaleczeniu" innych ;) 

Który z nich przypadł wam najbardziej do gustu? A może wy macie jakieś przeżycia związane z tatuowaniem, którymi chcielibyście się podzielić?

Całuje Was ciepło !
xoxo
Emilia

9/16/2016

Aktywacja aska

AKTYWUJE MOJEGO ASKA JAKBY KTOŚ CHCIAŁ POPYTAĆ O JAKIEŚ GŁUPOTKI ;)
                                                                      TUTAJ :) 

9/15/2016

Nowy rozdział (?)

Cześć kochani !

Uff... Przeprowadzkę mogę uznać za UKOŃCZONĄ !
Wszystko poszło gładko, szybko i sprawnie, aż sama jestem w szoku, bo zawsze wyprowadzki kojarzyły mi się z czymś stresującym i męczącym. 
Nie korzystałam z usług firmy przeprowadzkowej 
co wiązało sie z wożeniem wszystkich rzeczy samochodem. 
Nie było to może ani bezpieczne, ani wygodne, 
ale dzięki temu zaoszczędziłam kilka dobrych stów :) 



Wszystko jest idealne : mieszkanie jest spore jak na fakt, że jest ono kawalerką, 
w przystępnej cenie, wszystkie meble są nowe, okolica jest spokojna,
 bo w 80% zamieszkała przez osoby starsze oraz rodziny z dziećmi,
w pobliżu jest poczta, Biedronka, inne sklepy,
 siłownia oraz tramwaj, którym bezpośrednio mogę dojechać do centrum. 

Pomimo kilku przeszkód napotkanych podczas przeprowadzki 
(między innymi upadek mojego biurka z schodów
 w skutek czego całe biurko rozleciało się na części),
 jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona. 
Czuje radość, podekscytowanie, strach, ciekawość - wszystkie emocje kłębią się we mnie na raz. 

 

Po ciężkim roku jakim był poprzedni rok szkolny, pełen stresów, egzaminów, wewnętrznych rozterek i braku motywacji do życia, czuję, że chyba czas zacząć na nowo doceniać wszystko, czym życie mnie obdarowuje. 

Nie dość że zaczęłam działać w tatuażu, co jeszcze kilka miesięcy temu wydawało mi się abstrakcyjne, to jeszcze udało mi się wyprowadzić do mojego ukochanego miasta. 
Czyż życie nie jest piękne ? ;) 


W mojej nowej kuchni ( która, tak w ogóle jest chyba moim ulubionym pomieszczeniem w całym mieszkaniu) znalazł miejsce nowy sprzęt - szybkowar elektryczny. 
Jeżeli ktoś z was nie wie czym ta machina jest, już wytłumaczę.

Od kiedy wróciłam na weganizm, zaczęłam interesować się oszczędnością i ekologią. 
Jako, że na weganizmie spożywa sie ogromne ilości ryżu i fasoli, jak również ziemniaków postanowiłam oszczędzić czas, gaz i wodę.
Para moich ukochany youtuberów reklamowała u siebie na kanale to cudo.

Jeszcze jestem na etapie "rozbrajania" tego potwora, bo nie jest to takie łatwe, jak to wygląda na nagraniach, ale czuję w kościach, że to była inwestycja mojego życia.

Mam ochotę na ryż ? 7 minut i po sprawie. 
Fasola? 20-30 minut zamiast półtora godziny brzmi świetnie.

Do tego oszczędność. Szybki czas to mało energii. 
Mało energii zużytej podczas gotowania = niskie rachunki :) 


Jak na razie nie wybierałam się na miasto, staram się zaklimatyzować do okolicy.
W następnym tygodniu czeka mnie bardzo fascynujący dzień 
i już nie mogę się doczekać!
Póki co wracam do kończenia zleceń i kompletowania portfolio.


xoxo 
Emilia


9/01/2016

Chwile Próby


Cześć kochani!

Pisze tą notkę prawie o 12 w nocy, siorbię herbatę truskawkową, która w początkowym zamiarze miała mnie uspokoić i pozwolić spokojnie zasnąć a w rzeczywistości tylko pobudziła mnie i zainspirowała (?) do napisania tutaj.

Miewam wątpliwości.
Okres nauki tatuowania jest bardzo ciężki, tym bardziej, że uczę się póki co na własną rękę. 
Bardzo frustrujące jest to, że chcesz, aby każdy tatuaż wyszedł idealnie a w końcowym efekcie i tak nie jesteś zadowolona. 
Uczę się techniką prób i błędów, staram się ujarzmić maszynkę. 
Wrzucanie na fora publiczne jakimi są media społecznościowe moich początkowych prac jest przerażające, ale robię to też dla siebie.

Mam taką cichą nadzieje, że za dwa lata spojrzę na te stare fotki, uśmiechnę się do siebie i powiem : 
Dałaś radę ! 
Nie wycofałaś się, pomimo wątpliwości i gorszych dni pełnych braku pewności siebie. 

Ten blog jest pewnego rodzaju pamiętnikiem, miejscem, gdzie wyrzucam z siebie swoje myśli i uczucia.
Nie zawsze jest kolorowo, szczególnie, kiedy na czymś nam bardzo zależy.
 Czasem wszystko idzie nam po myśli, czasem przeżywamy chwile próby. 
Nie poddam się - to jest pewne.
Z każdym, nawet najmniejszym tatuażem budzę w sobie ukryte pokłady determinacji i chęci rozwoju.



Trzymam się myślami wizji samej siebie za 2-3 lata,
 to ona jest silnikiem napędzającym mnie do działania.



Niezmiernie się jednak cieszę z tego, że są tacy wspaniali ludzie, 
którzy ufają mi i pozwalają ćwiczyć na sobie. 
Pewnie będę to teraz bardzo często pisać,
 ale nie umiem tak naprawdę opisać słowami wdzięczności dla tych właśnie ludzi. 
To tylko dzięki nim jestem w stanie spełniać moje małe marzenia
 i posuwać się naprzód, 
Kochani, jesteście naprawdę wielcy <3 



Żyje teraz na pudłach, zastanawiając sie co ze sobą zabrać.
 Dostałam niedawno zdjęcia odremontowanego mieszkania
 i z niecierpliwością wyczekuje wiadomości od właścicielki, 
że wszystko jest gotowe do zamieszkania. 
Z tego co mi wiadomo, właścicielka czeka aż zamówiona sofa 
i stół do kuchni przyjdą, reszta jest skończona.

Na samą myśl przechodzą mnie ciarki, zarówno z ekscytacji jak i strachu. 
Jak to będzie? Czy nie będę czułą się za bardzo samotna, mieszkając sama w takim "wielkim mieście" ? Czy znajdę pracę? Czy dostanę staż? 

Miliony pytań, które kłębią się po mojej głowie, myślę, że typowe dla wszystkich wkraczających w strefę dorosłości. 


Napiszę na pewno, kiedy już otrzymam klucze do mieszkania i postaram się na bieżąco opisywać sytuacje i moje odczucia związane z takimi zmianami.
Dziękuję, ze jesteście <3

xoxo
Emilia







8/24/2016

Nowe flashe, przeprowadzka i tatuaże


Spokojny wtorek.
Jadę na drobne zakupy spożywcze do pobliskiego sklepu.
Podchodząc do kasy spotykam jedną z moich klientek, której wytatuowałam sowę na ramieniu i z którą jestem już umówiona na następne tatuaże.

Jej uśmiech na twarzy i miłe słowa odnośnie tatuażu są niczym miód na moje serce. 
Tatuaż pięknie się zagoił i pasuje do właścicielki jak ulał.

Pani jest przede wszystkim bardzo zadowolona, wręcz spełniona i widać, że dumnie nosi tatuaż na swojej ręce.
Czego więcej (jako artysta) chcieć?
Zadowolony klient, zaufanie i spełnienie.
W takich chwilach jestem naprawdę szczęśliwa i nie waham się ani chwili czy dalej iść tą ścieżką kariery.

Z tatuażu na tatuaż widzę progres, maszynka nie jest mi już tak obca, jak to było na początku, 
tusz łatwiej sie wprowadza a ja już nie boję się panicznie przed każdym tatuażem,
 że coś może pójść nie tak. 
Jasne, uczę sie nadal i bardzo, ale to bardzo daleko mi do ideału, 
ale przeglądając konta moich ulubionych artystów na Instagramie uspokajam się, 
bo widzę, że każdy z nich przechodził przez to samo.

Jestem naprawdę wdzięczna za zaufanie od moich klientów, 
bo tak naprawdę bez nich nie ruszyłabym do przodu.
 Każdy, nawet najmniejszy projekt pozwala mi sie rozwijać, 
wyciągać wnioski i nauki i stawać się pewniejsza siebie.

Pracuje teraz nad mniejszymi wzorami o charakterze botanicznym,
 kilka flashy na pewno wrzucę na Instagram,
 które będzie można sobie wytatuować u mnie za symboliczną kwotę,
 zapewne po okresie wyprowadzki.
Będę was na bieżąco informować co i jak z Krakowem i całą wyprowadzką, 
ale już teraz mogę Wam powiedzieć, że jestem mega podekscytowana.

xoxo
Emilia




7/28/2016

Update z Życia, Tatuowanie i Tunele

Cześć ludziska !

Jak już zapewne zauważyliście nie jestem najlepsza w trzymaniu systematyczności pisania bloga, za co was przepraszam, ale nie chce żeby blog był pewnego rodzaju przymusem, raczej przyjemnością. 

Obecnie spełniam swoje marzenia o których nawet nie myślałam że mogą się spełnić. Tatuuje !
Tak !

Wiadomo, wszystko odbywa sie u mnie w pokoju, bez specjalnego oświetlenia ani specjalistycznych foteli, ale HEJ ! - byle do przodu !
(oczywiście dbam o sterylność i higienę pracy !!) 

Czasem to aż wydaje się nieprawdopodobne, jak świat sam dba o to, aby twoje cele i pasje rozwijały się w najlepszy dla ciebie sposób. Aż ciężko uwierzyć !

A więc dziś mały update z ostatnich miesięcy nieobecności na blogu:


 ( spróbujcie zignorować kocie futro na mojej bluzce c: )

Zafarbowałam włosy na turkusowo !
Długo wahałam sie z tym, bo nie wiedziałam jak zareagują ludzie i rodzina,
ale w końcu powiedziałam sobie - chrzanić to :) 

To jest moje życie, i chce robić wszystko na co mam ochotę nie ograniczając się negatywnym myśleniem i gdybaniem.
Wolę kiedyś umrzeć w przeświadczeniu, że zrobiłam wszystko na co miałam ochotę i nie żałować tego, czego nie zdołałam dokonać. 



No shame ;)

Od 2 miesięcy jestem znów na weganizmie !
Jestem coraz silniejsza, nawet małe mięśnie na udach zaczynają dawać o sobie znać :)

Nie lubię wrzucać wyglądu mojego ciała do internetu, ale stwierdziłam że trzeba być szczerym 
i nie ukrywać tego jak wyglądam, tym bardziej, że uczę sie akceptować i szanować swoje ciało.

KAŻDY JEST PIĘKNY, BEZ WZGLĘDU NA WAGĘ, KOLOR SKÓRY, ORIENTACJE SEKSUALNĄ CZY POCHODZENIE !

Jeszcze sporo pracy przede mną, zarówno mentalnej jak i fizycznej, ale co najważniejsze - jestem zdrowa, nie ograniczam żadnych kalorii, jest zdrowe posiłki, nie odmierzam żadnego czasu, nie mam ograniczającej godziny posiłków, stawiam na węglowodany, bo to jest właśnie źródło energii dla mózgu i ciała ( kto nie lubi makaronów, pizzy czy ryżu, no proszę was), jestem weganką, bo nie zamierzam przyczyniać się do dalszej degradacji naszej planety. 
Żyję świadomiej, bo tylko nasze, młode pokolenie może zmienić choć trochę sytuację na świecie.

Ostatnio przesiaduje całe noce oglądając dokumenty i podcasty i zmieniam mój styl życia na lepsze.
Kocham świat, ludzi, zwierzęta i naturę i pragnę z całego serca, aby choć trochę przyczynić sie dla dobra ludzkości.



Jeej, mam tunele!
I to nie byle jakie - osiągnęłam swój wymarzony rozmiar 20 mm, po kilku miesięcznych męczarniach, ale już mogę stwierdzić, że było warto.

Nie jestem jakąś mega fanką piercingu, moim sercem zawładnęły tatuaże, o których za chwilę, ale kiedy jakiś czas temu przeglądałam te przepiękne tunele na Pierce of Cake, obudziła sie we mnie potrzeba rozpychania uszu.

Wiem, wiem, dla wielu z was może wydawać się to szalone i może nie jesteście fanatykami ozdabiania siebie w tak niekonwencjonalny sposób, ale ja od zawsze byłam "sroczką" jeżeli chodzi o biżuterie a plugi z kamieni szlachetnych to mój prywatny faworyt.

Jeśli jesteście zainteresowani, z chęcią przygotuje notkę o tym jak rozpychałam uszy, przez jakie etapy przechodziłam i jakie są moje rady/spostrzeżenia.






Ostatnio główny temat którym sie zajmuje to tatuaże.
Czas nauki to nie jest najłatwiejszy czas dla tatuażysty, wszystkiego uczę się w praktyce, na sobie lub na chętnych, ale mimo wszystko cieszę sie niezmiernie, że ruszyłam z tematem do przodu.

Wbijanie igły, dobieranie odpowiedniego rozmiaru igły do wykonywanego tatuażu czy nawet odpowiednie odbijanie wzoru - to wszystko jest dla mnie zarówno ekscytujące i odrobinę przerażające, bo nowe.

Tatuowanie i rozwój artystyczny są teraz dla mnie największym priorytetem, bo nie wyobrażam sobie mojego życia bez sztuki, ilustracji, malarstwa i tatuowania.
Mimo, że dopiero powoli rozwijam tą dziedzinę sztuki, już mogę stwierdzić, ze trafiłam na to "coś".

Nie ma lepszego uczucia, niż skończony tatuaż i zadowolenie na twarzy klienta.
Kocham to robić, pozytywne wibracje i energia jakie wytwarzają sie podczas tego procesu zarówno ode mnie jako od tatuażystki i od klienta, są bardzo, ale to bardzo uzależniające!

Marzy mi się teraz jakieś małe atelier w Krakowie, gdzie będę mogła rozwijać sie dalej, może załapię sie na jakiś staż, kto wie.
Wiem teraz jedno - ten cel jest dość konkretny ale i satysfakcja i spełnienie wynikające z tego są warte poświęcenia, nie przespanych nocy i godzin spędzonych na poszukiwaniu inspiracji oraz swojego własnego stylu.





Cały czas rysuje, poszukując stylu, w którym będę czuć się najpewniej, który będzie dla mnie w pewien sposób rozpoznawalny i charakterystyczny.

Ostatnio eksperymentuje z gwaszami ( rodzaj farby) oraz pro markerami, na których punkcie mam już obsesje, wypełniam dniami szkicownik, przygotowuje wzory dla klientów i wykonuje małe zlecenia.

Nie mogę być szczęśliwsza w tym momencie!

Aaa!

I ZDAŁAM MATURĘ !
 - z polskiego miałam 70%
- z matematyki 60 %
- z angielskiego pisemnego podstawowego 98 %
- z rozszerzenia angielskiego 78 %

Grunt, że już ten okres mojego życia jest za mną i na reszcie mogę w 100 % poświęcać sie temu, na czym najbardziej mi zależy.

Kończę tą dość obszerną notkę, całuję gorąco 

xoxo
Emilia