5/25/2014

Love is everywhere


Miłość jest wszędzie. Wystarczy troszkę sie wysilić i przyjrzeć. Czasem kiedy wszędzie wydaje się być szaro i buro, a każdy dzień wygląda tak samo , błyska do nas niebieski napis "Love" czyli miłość.
 No tak. 
Kto by go zauważył w takiej szarówce?

Ostatnie 2 miesiące były ciężkie. Płacz, depresja, mało jedzenia, złe myśli. Ble ble ble ble ble.
Nie pisałam tak często jak bym tego chciała. Nie robiłam tego w taki sposób jak kiedyś.
Nie umiem udawać, nie umiem was oszukiwać. 

Moje życie stało sie nauką, przetrwaniem i ucieczką w szkicownik.
 Zero ludzi, zero zdrowych kontaktów, tylko depresja , płacz, załamanie.

Gdzie znalazłam ukojenie.
W kotach. Jak zawsze. 


One zawsze, ale to ZAWSZE ratuje mi tyłeczek.
Nie żartuje. 
Złe myśli idą precz, pomysły mnożą sie w mgnieniu oka.
Inspiracja zalewa moją duszę.

To nie jest zwykły kawałek materiału wypchany watą - to marzenia, plany, nadzieje, szybkie rozweselacze ( podobnie jak gorzka ekologiczna czekolada, mmmm ;) )

A propos jedzenia na poprawe nastroju - każdy z nas ma gorsze dni - to jasne. 

Nadchodzi weekend. 
Głodna po całym tygodniu niedojadania, szaleńczej nauki i zarywania nocy by znaleźć choć odrobinkę czasu dla siebie i dla swojej pasji mam jedyne marzenie - MASŁO MIGDAŁOWE.
 I co ? 
Jak na złość zamiast gładkiej masy wychodzi bezkształtna pulpa . 
Grr. 
Ale, ale - co to to nie ! 
Nie zmarnuje przecież całej szklanki migdałów !
 Zalałam zatem pół szklanki daktyli, namoczyłam 15 minut, dołożyłam do migdałowej kreatury i - ku mojemu zdziwieniu - powstała poezja. 

Zrulowałam słodką masę w malutkie kuleczki, obtoczyłam w wiórkach kokosowych i takim oto sposobem otrzymałam zdrowe, domowe pralinki, w smaku podobne do tzw. ziemniaczków.


Maluteńkie, słodziutkie w smaku, tylko z 3 składników, błyskawiczne. Plusów co nie miara. Zamiast cukru - daktyle słodzone słońcem. Zamiast masła i mąki - migdały cudownie działające na paznokcie, włosy i mózg. No i kokos <3

Spisuje moje rewolucje kuchenne, kto wie, może kiedyś napisze książkę ;)
Lubie łączyć kolory, szukać i znajdować, zadziwiać sie smakiem natury.
A jak mi ktoś powie że zdrowe jedzenie jest czasochłonne - to nie ma racji. Moje jedzenie na cały dzień robię w 30 minut. Bez żartów.


Następnym poprawiaczem humoru jest - nie kto inny jak Vinny.
Jest moja codzienną dawką inspiracji i humoru .
Może i mam obsesje na puncie mopsów ( mam z nimi wszystko - kapcie, pluszaki, piórnik, koszulki, figurki itd . ) ale jeśli ktokolwiek kupi raz mopsa - uzależni sie na zawsze !

Może nie było ostatnio aż tak źle ?



Podczas ostatniego weekendu mody w Warszawie wzięłam udział w konkursie organizowanym przez Galerie Mokotów. I wiecie co?
Hah, dostałam od nich koszulkę projektu Macieja Zienia. Czyż to nie wspaniałe ?

Sporo sie na nią wyczekałam, ale jest wspaniała. A co ciekawe - wzór żuka rysuje od jakichś 2 lat wszędzie. Przeznaczenie? Nie sądzę.

Zbieram sie do kupki, sprzątam otoczenie, pozbywam sie gratów, lepiej sie organizuje, JEM, ćwiczę, oddycham, tworzę, uczę się. Sporo do ogarnięcia. Ale trzeba dać rade.

Mam w planach coś superanckiego, chciałabym aby wszystko powypalało tak jak należy w odpowiednim czasie.

Trzymajcie za mnie kciuki
xoxo
Emilia

PS. Jak jeszce go nie znacie - koniecznie posłuchajcie !
Jego płyta to najłatwiejszy sposób na poprawę humoru, nie istotne jak bardzo popsutego.
Pozostawiam was z moim ideałem - Jasonem Mrazem.

5/21/2014

Hard times mean a lot of art

Cześć kochani !




Nawet nie wiecie jak stęskniłam sie za regularnym pisaniem tutaj - zajęta milionem spraw ( szkolnych, osobistych i artystycznych ) ciężko znaleźć mi czas na spacery po lesie ( ale sie nie dam, pogoda jest za ładna ) nie mówiąc już o porządnej sesji jogi.

Ostatnie dni były pełne melancholii, poświęceń dla nauki, trochę pasji.
Oraz wieczornego maratonu z Adventure Time wraz z moim wiernym towarzyszem - Vinnym.

 Och nawet nie wiecie jakie to wspaniałe uczucie po ciężkim dniu wtulić sie w każdą  z fałdek, schować się pod kocem z kubkiem rumianku i na chwile zapomnieć że jestem dorosła ( jeżeli ktokolwiek oglądał tą bajkę wie ze nieźle ryje główkę, ale brakuje mi tego dziecinnego  odmóżdżenia )

Moja nieobecność jest też wynikiem chęci odizolowania sie od sfery internetu - zbyt wiele czasu marnuje bezczynnie siedząc na stronach internetowych nie mających najmniejszego sensu a zabierających mój cenny czas.

Ale nie próżnuje - co to ,to nie !
Nauki mam w brut, ale moja miłość do pasji jest silniejsza - wykorzystuje okazji "luźniejszej lekcji", wyciągam szkicownik i zamieniam sie w Emilkę w Krainie Czarów - marzę, tworzę, czuje.

To taka chwila ucieczki, zapomnienia, ciszy. Kiedy nie ma internetu ja zaczynam odżywać - łapie za długopis, ołówek, kredki i robię to co kocham . Najbardziej.

Dziś chciałabym was pokazać wyniki mojego ostatniego bazgrolenia.



Pamiętacie mój dawny szkiocownik poświecony modzie ?
 No cóż, zamienił sie w szkicownik którego okładka brzmi " sztuka jest gwarancją zdrowia psychicznego ". True.

Zaczęłam go od nowa.
 Wyciągam go w autobusie, w szkole, podczas czekania na kogoś lub na coś - wszędzie ! Uwielbiam szkicowniki Cansona, ogólnie, mam manie kupowania czystych szkicowników i notesów i zbierania ich w ustronnym miejscu.








Szkicownik stał sie zbieraniną dosłownie wszystkiego - wycinków, rysunków oraz myśli. Kocham to robić - zbierać siebie do kupy w jeden mały notes. 

Prowadzę również 2 inne szkicowniki, ale to ten ostatnio stał sie nierozłącznym towarzyszem.
Większość rysunków jest do skończenia, ale co najważniejsze - ćwiczę kreskę, ręke no i styl. Kombinuje, szukam, obserwuje. 
Och, jak bardzo pragnę nauczyć się obserwacji - mieć oczy szeroko otwarte, móc zapamiętywać kształty, sylwetki oraz faktury a potem doskonale przelewać je na strony .
To chyba pragnienie każdego , kto rysuje.



Mniam, mniam, mniam

Jeżeli jeszcze nie próbowaliście słodkich ziemniaków - nie traćcie czasu !
 Posypane cynamonem , jeszcze cieplutkie z piekarnika to czysta rozkosz dla podniebienia.
 I ten piękny , złocisty kolor !
W porównaniu do tradycyjnych ziemniaków są słodziutkie i szybkie w przygotowaniu ( 20 minut w piekarniku nagrzanym na 180 lub 200 stopni ) .

Tutaj - w towarzystwie czerwonej kapusty, która po upieczeniu zdobywa fakturę chipsów i jest przepyszna wraz z przyprawami ( np. curry )


Wybaczcie jeszcze raz ostatnie zaniedbania - obiecuje dla was fajne rzeczy, jak zakończy sie ta majowo - czerwcowa bieganina i poprawki.

Całuje was cieplutko

xoxo
Emilia

5/09/2014

It will be better ( i hope )

Cześć kochani !

Jak było ostatnio? - gorzej
Co było przyczyną? - nadal tabletki hormonalne.

Nigdy nie jestem w ciągu dnia ospała/wkurzona/ smutna/roztrzęsiona/płaczliwa/niezmotywowana/leniwa.
Nigdy !
 A od jakiegoś miesiąca , nie licząc tygodnia przerwy między, cały czas nachodzą mnie miliony humorów. Nawet joga nie pomaga.
Och nawet nie wiecie jak mi brakuje tej mojej pozytywnej energii !

I tu wiadomość do tych którzy sie odchudzają/ planują/ mają myśli o głodówkach - błagam - nawet nie róbcie takich głupot !
Teraz muszę sobie pocierpieć, trudno, taka nauczka. Gdyby tylko to nie przeszkadzało mi w codziennym funkcjonowaniu/szkole/relacjach z ludźmi...



Wyżywam sie artystycznie i literacko - pisze miliony myśli, łącze sie z tym co w środku, nie protestuje - lubię spisywać takie rzeczy, działają jak wewnętrzny kompas i  na pewno mnie w jakiś sposób wzbogacają.
Szukam spokoju wewnętrznego wszędzie - wśród natury, podczas ćwiczeń, rysując, czytając.


Zastanawialiście sie kiedyś jak wyglądałby świat, gdybyśmy kierowali sie tylko miłoscią?
 Jakby każdy wykonywał to co kocha, robił to co kocha, kochał to co ma, doceniał każdy dzień, chwilę?

 Miłość to siła, otwiera bramy do tajemnic, cudów, fantastycznych zdarzeń. Czysta, bezwarunkowa miłość.  Tak często sie mówi " walczę z otyłością, z narkomanizmem, alkoholizmem, papierosami, anoreksją, rakiem " a tymczasem...Wystarczy sie, skupić na miłości do zdrowia. Mówiąc że czegoś nie lubimy, z czymś walczymy, popychamy siebie głębiej i głębiej w zaspę smutku i strachu.

Co kochasz? Wiesz , że to także kocha ciebie?
Kocham szkicować , szukać, pisać, rozumieć, tworzyć
kocham zdrowieć, zdobywać na ten temat wiedzę i stosować ją w praktyce
Kocham też poruszać moim ciałem w rytm muzyki, czuć przestrzeń pomiędzy brzuchem a żebrami podczas oddechu, czuć lekkość. Łączyć ruch, dobrą zabawę i działanie.
Ruch pozwala dokonywać niemożliwego, być silnym a jednocześnie elastycznym, giętkim. Pozwala otworzyć umysł głębiej, łamać złe schematy, słuchać mowy wszechświata. Podsuwa najlepsze rozwiązania, dobre odpowiedzi na nurtujące pytania, pomaga ufać i wierzyć. Na niektórych w ten sposób działa bieganie, na innych taniec albo pływanie. Dla mnie to joga.

W połączeniu z zdrowym jedzonkiem , snem, nawodnieniem tworzy idealna kompozycje dobrego samopoczucia !



Moja nowa przekąskowa miłość - organiczne suszone owoce ( tutaj morele )
O Mój Boże !

Ok, ok, wiem, nie wyglądają zbytnio zachęcająco ale :
a.) Zapach jest nieziemski
b.) Smak jest idealny
c.) Są o niebo zdrowsze od siarkowanych

Myślę ze w tej kwestii lepiej jest wydać o te 3-4 złote więcej niż na tradycyjne, przesadnie pomarańczowe morelki i kupić te ekologiczne - opakowanie starcza na dość długo ( to znaczy, zależy ile jesteście za jednym podejściem wsunąć :> ). Jak dla mnie o niebo lepsza alternatywa od czekolady albo żelków.
Warto od czasu do czasu sobie dogodzić . Zdrowie, figura, mózg i całe ciało wam za to podziękuje i odwdzięczy sie energią oraz dobrym samopoczuciem ;)



Co mnie w życiu zadziwia - moc symboli. Dziś chciałam zrobić nową pozę ( oczywiście zdenerwowana i rozwalona psychicznie ) aż tu nagle mój osiemnastko-wy naszyjnik symbolizujący zwycięstwo, nowe życie, pozytywne podejście... zerwał się. I to dało mi do myślenia,


Nie potrzebnie skupiam sie na tym co było - hej, przecież już jestem inna ! To że kiedyś zakazywałam sobie zadbać o siebie nie oznacza że nadal tak musi być ! Przecież każdy ma prawo żyć szczęśliwie, dbać o siebie i kochać każdy dzień ! Jak dobrze, że świat informuje mnie kiedy coś jest nie ok - od razu zmieniam wagon ( a najlepiej cały pociąg ) i jadę w kierunku SZCZĘŚCIA.
Kto kupuje ze mną bilet? ;)



Ludzie bez ambicji to ludzie martwi.
Tak , mam zamiar zdawać maturę rozszerzona z biologi.
Niestety u nas w plastyku nie mamy nawet podstaw z  tego przedmiotu, tak wiec czeka mnie niezłe zakuwanko w wakacje.
Ale wiecie co?
Lubie się dowiadywać o tym jak funkcjonujemy, co nam służy a co nie. Taka nauka sprawia mi wiele przyjemności i wiem, że ta wiedz ana pewno mi sie przyda.
Trzeba nadrobić 3 lata nauki w dwa. Dam rade? No cóż, jak nie ja to kto ?

Całuje was cieplutko, tymczasem, zmykam do czytania " Lalki " -.-

xoxo
Emilia

5/05/2014

Roll your cashews !

Cześć kochani !


Wracam do was z czymś nowym - z przepisem na roladki cukiniowe z serkiem z nerkowców . Zainspirowana książka " Karolina na detoksie" postanowiłam wykorzystać nadzienie z sernika z nerkowców i wykombinować z tego... zdrowa, pyszną kolacje. Rozglądając sie po kuchni rzucił mi sie w oczy worek z cukiniami z nieudanego grillowania ( dzięki, weekendowa ulewo -.- ), ale myślę ze równie dobrze można użyć bakłażana tym bardziej , ze jest na nie teraz sezon.

Myśle , ze roladki idealnie sprawdzą sie jako przekąska, lekka kolacja czy też lunch do szkoły.


Potrzebujemy :

- dwóch dojrzałych cukini
- około 3/4 szklanki namoczonych przez noc nerkowców
- 2 suszonych na słońcu pomidorów
- przyprawy


Dzień wcześniej nastawiamy nerkowce w gorącej wodzie. Niech moczą sie całą noc. Niedawno odkryłam , jak bardzo istotne jest moczenie orzechów. Nie tylko są łatwiej trawione, ale również poprzez ten proces wchłaniamy całe 100 % dobra (bez moczenia to jedyne 40%).

Co zrobić z wodą po moczeniu? Nadaje sie idealnie jako woda do podlania kwiatów - nasiąknęła minerałami z orzechów dzięki czemu nasze kwiatki dostaną power-shake ;)


Kroimy cukinie na cienkie paseczki, tak aby dały sie potem zrolować ( no cóż, niektóre nie wyszły mi tak cienkie jak bym tego chciała co poskutkowało kanapką w efekcie końcowym, zamiast roladką )


Ja moje cukinie przygotowałam na parze , bo tracą wtedy najmniej witamin ale myśle że upieczone w piekarniku nie odstąpią smakiem .


W czasie gdy cukinia będzie się przygotowywać, my zajmiemy sie nadzieniem. Wrzucamy nasze nerkowce do miksera, podlewamy 2 łyzkami wody z moczenia ( albo zwykłej ) .


Miksujemy.


Szatkujemy suszone pomidory. Wiem z doświadczenia że ekologiczne pomidory suszone na słońcu mogą być drogie, myślę , z te z oliwy też będą dobre ( jak nie i lepsze !)


Dorzucamy kawałeczki do miksera. Troche musiałam odczekać, aż orzechy nabrały gęstej i zwartej konsystencji.


Jako przyprawy użyłam tych w stylu włoskim - bazylia, oregano, tymianek i odrobina chili dla dodania ostrości. Następnym razem spróbuje z curry i kurkumą - po indyjsku !


Dodajemy do mieszanki.


Baraszkując po kuchni w czasie ostatnich chwil mielenia, znalazłam resztki szpinaku - w sumie, czemu by nie ?



Mieszanka na reszcie gotowa ! Pachniała i wygladała całkiem dobrze.


Ostrożnie wykładamy na talerz nasze cukiniowe paseczki. Niektóre połamały mi sie w locie, no ale cóz - nie muszą być przecież idealne.


Nakładamy według uznania pastę. Zawijamy w ruloniki. W celu mocnego związania użyłam wykałaczek.


Na koniec jeszcze ozdobiłam ukochanymi, czarnymi oliwkami.
i voila !
Przekąsko/ kolacja gotowa !

Podsumowując:
Na talerzu mamy witaminki z warzyw, sporo dobrego białka oraz tłuszczu z nerkowców i słonawy smak oliwek w połączeniu z suszonymi pomidorami.

Smacznego ;)

xoxo
Emilia

PS. Wreszcie znalazłam trochę czasu i opisałam dla Was drogę przez jaką przeszłam. Moją przygodę znajdziecie w zakładce " Moja Historia ".

5/01/2014

May , shopping and nature.

Witam was kochani najmocniej !



Ale sie stęskniłam za pisaniem tutaj.
Musicie mi wybaczyć - ostatni miesiąc nie był najmocniejszy pod względem fizycznym i psychicznym. Tabletki totalnie mnie wykończyły a wahania nastroju prawie nie doprowadziły do tego że zabiłam mojego instruktora podczas prawa jazdy. Rodzina miała ze mnie niezły ubaw, bo na co dzień jestem bardzo pozytywna i raczej zrównoważona a tu nagle taka czarownica.
 Dobrze że nie traktowali tego poważnie i przymykali oko na moje humorki.




Joga na pewno wiele mi pomogła podczas tamtego czasu. Doszło do mnie jak bardzo muszę o siebie zadbać - dla siebie, dla swojej przyszłości, dla rozwoju i dla marzeń. Kocham mieć czysty , jasny umysł, silne i sprawne ciało i dobrą dusze. Człowiek to całokształt i wszystko co we wnętrzu obrazuje sie na zewnątrz. Myśląc o sobie w sposób negatywny zachodzą reakcje chemiczne nie widoczne gołym okiem i to ona sprawiają ze stajemy się sztywni, ospali czy też źli.
No stress, just fun !

To fantastyczne kiedy budzi sie w nas świadomość tego , że jesteśmy całością, miliardem cząsteczek. Zaczynamy wtedy patrzyć na siebie jak na cud a nie jako towar który ma sie podobać innym. Ja to ja, dusza, umysł i ciało a nie tylko jeden z tych ludzkich cząstek. Tworzę całość i jako całokształt pragnę stać się wartościowa na swój własny sposób.

Na dobry początek maja zrobiłam małe przed wiosenne zakupy ( no dobra, musiałam sobie w szybki i prosty sposób poprawić humor, ale ciii )


W końcu, po latach marzenia i patrzenia sie na manekiny w letnich bikini przyszedł czas na mnie - na reszcie mówię bye bye jednoczęściowemu kostiumowi, wychodzę poza moją strefę komfortu i kupuje piękne, białe i mega kobiecie bikini z H&M ( a jakby inaczej ). Obym miała tyle odwagi kiedy trzeba będzie wyjść w nim publicznie , haha ;)


Skompletowałam również zestaw idealny - na sportowo, kobieco i wygodnie. W tym zestawie mogę jednocześnie opalać sie, ćwiczyć jogę i czuć sie super popijając zielone smoothie na ogrodowej huśtawce. Lato, przybywaj, błagam !



Co to byłyby za zakupy, gdybym nie kupiła dodatków? Buty udało mi sie upolować w jakimś mega tanim sklepie za niecałe 18 zł, zawsze marzyłam o espadrylach ale 60 zł to dla mnie było trochę za dużo za szmaciaki na jeden sezon . Moje szczęście zakupoholiczki znów nie zawiodło ;)

Dodatkowo sprawiłam sobie chyba już setne w mojej kolekcji bransoletki z słowami " Love", "Believe" i "Dream". Kocham drobną, delikatną biżuterie przypominającą mi moje cele i marzenia.
 Biżuterie uważam jako najlepszy sposób aby pokazać kim jestem, wyrazić siebie. 
Czasem biżuteria mówi więcej o człowieku niż cały strój !

Czas na książki !

Kocham sie kształcić i zdobywać wiedzę która wiąże sie z moimi planami na przyszłość. Samorozwój jest niesamowicie ważny, szczególnie gdy czasem mamy gorsze dni. Kupiłam 3 książki oraz magazyn o jodze.




Na polskim rynku brakuje książek na temat jogi. Jedyne co upolowałam to "Joga dla żółtodziobów" I magazyn. Książka pomimo dziwnego tytułu jest bardzo dobrze napisana i zawiera podstawy które każdy chciałby wiedzieć ucząc sie tego pięknego sportu. Magazyn jako tako też nie jest zły. Przymierzam się do zamawiania książek po angielsku, pewnie przez Amazona. 



Jestem wdzięczna Cameron Diaz za tą książkę. " Ja, kobieta" to idealna książka dla każdej z nas - zawarte są w niej wszystkie szczegóły które powinna wiedzieć każda kobieta. Od diety, po ćwiczenia aż po ... układ rozrodczy ?
Napisana w zabawny, przekonywujący sposób, motywuje aby zadbać o siebie i o swoje samopoczucie . Jestem ogólnie zadowolona z jej zakupu .



Nie, nie zamierzam sie odchudzać - " Karolinę na detoksie" kupiłam , ponieważ oparta jest na produktach które ja jem. Odkąd ćwiczę jogę, mój organizm aż sam "domaga sie" oczyszczenia - pije hektolitry wody z cytryną i imbirem, które świetnie pobudzają i spokojnie zastępują kawę. 
Większość przepisów jest bardzo lightowa, dlatego zawsze dodaje coś od siebie. Książka posiada wiele fantastycznych ciekawostek odnośnie produktów i ich wartości odżywczych oraz właściwości."Sernik" zrobił na mnie ogromną furorę i podczas świąt był genialną alternatywą dla zwykłych ciast. Smakował jak lody i rozpływał sie w ustach.  
Polecam dla każdego, kto lubi tak jak ja czuć sie świeżo, lekko i odżywczo - a no i je warzywa i owoce kilogramami  ;) 




Moją majówkę zaczęłam od 3 dniowego pleneru klasowego - spaliśmy w ponad 500-letnim dworku, przebywaliśmy wśród natury, mieliśmy ognisko, gadaliśmy po nocy.
 Świetna sprawa, Mimo ze nic nie na rysowałam, przeczytałam sporo książek i bardzo dużo myślałam.
Ten wyjazd bardzo dużo mi dał.
Najbardziej zachwyciło mnie przeogromne drzewo mające jakąś niewytłumaczalną magiczna moc. Było niesamowite !

Żegnam was, wracam do nadrabiania zaległości i swoich spraw
Trzymajcie sie gorąco, udanych majówek !

xoxo
Emilia