12/30/2015

Rok 2015 - podsumowanie i refleksje


Cześć kochani !

Rok 2015 dobiega końca.
Moje refleksje na ten temat ?

Było ciężko. To był chyba jeden z najcięższych lat mojego życia.
Sporo mnie spotkało, bardzo dorosłam, dojrzałam.

Nadal jednak pozostaje dobrej myśli i wierze, że nawet po deszczu wychodzi słońce.

W tym roku dowiedziałam się, że świat zawsze dąży do równowagi, dlatego ważne jest aby zachować harmonie wewnętrzną a wtedy cały świat zewnętrzny także się ułoży.

Zrobiłam 4 tatuaże i zakochałam się w tej sztuce zdobienia ciała. 

Pożegnałam anoreksje jako sposób na rozwiązywanie ( a raczej tłumienie ) problemów.

Ścięłam włosy maksymalnie krótko jako symbol nowego początku.

Rok 2016 zapowiada sie na prawdę dobrze. 
Jestem bardzo pozytywnych myśli, otwieram sie na nowości, wiedzę i doświadczenie. 
No i w tym roku też kończę szkołę i wylatuję z rodzinnego gniazda.
 Gdzie?
Czas pokaże.

Jak na razie skupiam sie na realizowaniu malutkich ale istotnych dla mnie celów
( takich jak np. otworzenie własnego sklepu na Etsy czy też ukończenie szkoły i napisanie matury )

Wracam do pisania, bo działa to na mnie bardzo terapeutycznie, a wraz z rysunkiem zawsze stanowią dla mnie koło ratunkowe, nawet w te najciemniejsze dni. 

Pomiędzy drzewami i naturą poszukuje motywacji i inspiracji, szukam siły której mi teraz potrzeba aby dopiąć wszystko na ostatni guzik.
Uczę sie oddychać na nowo, uczę się siebie gdzieś zagubionej w tłumie.
Uczę sie doceniać każdy dzień , uczę się słuchać,widzieć i czuć.

Nie ma nic istotniejszego niż poznać siebie w każdym najmniejszym stopniu, 
bo kiedy poznamy samych siebie, jesteśmy w stanie ŻYĆ a nie tylko egzystować. 

Zostawiam was z moją najnowszą inspiracją czyli panią Laurą Makabresku,
której zdjęcia powodują u mnie ciarki na całym ciele i nieraz wzruszają do łez.

xoxo
Emilia




11/25/2015

Nowy tatuaż i jego znaczenie



No i stało się
Wczoraj narodziło się następne dzieło, które ozdabia moje ciało 

Wykorzystałam jeden z moich rysunków,
 bo jego znaczenie jest dla mnie bardzo ważne.
Ogólnie nie uważam, że każdy tatuaż musi mieć jakieś znaczenie
 - czasem fajnie jest zrobić coś spontanicznie, bez większego zastanawiania sie i planowania.
Czasem wystarczy kilka sekund odwagi by odmienić swoje życie na zawsze.

Tym razem jednak tatuaż ma dla mnie duże znaczenie.
Chciałam, żeby tatuaż w tak widocznym miejscu jakim jest ręka 
( i to prawa, cały czas nią rysuje, także tatuaż jest zawsze na widoku ) 
oznaczał coś więcej.

Słyszeliście kiedyś takie bardzo mądre, buddyjskie przysłowie  :

"Nie jesteś kroplą w oceanie. Jesteś całym oceanem zawartym w kropli "
?

Ten niepozorny żuczek jest właśnie dla mnie metaforą tych słów.
Czasem wszyscy czujemy się mało znaczącymi istotami, 
podobnie też postrzegamy insekty - bo niby po co komu one ? 

Ten tatuaż ma mi przypominać, że nosze w sobie cały świat, że nie jestem tylko jego częścią, ale całością i że niczego mi nie brakuje.
Pomysł wziął się z wędrówek po lesie, które pochłaniają mnie do reszty,
 zapominam wtedy o całej cywilizacji, wyciszam się , wsłuchuje.
Natura nie jest miejscem do zwiedzania raz na jakiś czas. 
Natura to nasze naturalne miejsce zamieszkania. 
I też żuczek właśnie to symbolizuje.


Pozdrawiam was cieplutko, dopijam kawkę 
i zabieram się za historię sztuki.
Zostało dokładnie 78 dni szkoły, nie licząc wolnego i weekendów.

A potem co ?
To się okaże, ale czuje, że życie jeszcze nie raz mnie zaskoczy.

xoxo
Emilia



Żegnam was wraz moim przyszłym mężem , Hozierem
Lubię te wersje jego piosenek grane "na żywca", bez polepszeń.







11/21/2015

Studia,dylematy egzystencjalne oraz powrót okresu buntu (?)

Jestem przerażona przyszłością.



Na pewno w życiu każdego człowieka przychodzi moment wyboru - przymusowa edukacja powoli dobiega końca ( jeszcze tylko 82 dni  szkoły i nie wiem czy mam się cieszyć czy martwić) , 
opieka rodziców trwać wiecznie nie będzie 
a społeczeństwo jak i najbliżsi jednak nalegają na wybór szkoły wyższej.

Miałam już na siebie miliony planów do których dążyłam, ale jak na ten moment jestem bezradna - siedzę po środku bagienka zaległości, nieusprawiedliwionych godzin które zamiast w szkole spędziłam na kreatywnym tworzeniu w towarzystwie ciepłej kawusi w ulubionych kafejkach.

Życie jest jak poemat - raz piękne jak wschód słońca który budzi cię niespodziewanie w sobotni poranek a raz daje ci za przeproszeniem po mordzie .

 Jak ostatnio pani pedagog stwierdziła - życie to nieustająca parabola - raz jest lepiej, 
raz jedyne na co ma się ochotę to zakopać sie pod pierzynkę z stosem komiksów i nigdy nie wychodzić ( ok, z komiksami to moja propozycja przeżycia apokalipsy, nie sądzę, aby pani pedagog fascynowała się obrazkowymi historyjkami ).

I chyba jestem po ujemnej stronie osi.

Pierwszy plan to było wyjechać. 
Jak najdalej. 
Była w planach Australia, ale po ostatnich wakacyjnych 40-to stopniowych upałach moja fascynacja Australią stopniała. 
Potem Anglia - piękny kraj, piękny język, piękni rudzi mężczyźni ( mam ogromna słabość do rudych , nic na to nie poradzę), jednakże koszty związane z studiami oraz mieszkaniem przerosły moje możliwości i środki.
 Pozostało zostać w naszej, mniej lub bardziej przekonującej Polsce.


Po ostatniej klasowej wycieczce do stolicy , po głowie nieustannie chodzi mi ASP ,
znając moje poświecenie jestem w stanie przygotować 20 prac do maja,
ale wizja 5 lat ślęczenia na uczelni trochę kłóci sie z moim dzikim wnętrzem,
które nie cierpi zasad oraz przymusu.

 A więc cóż mam ze sobą począć?

Jak na razie wiem, że choćby nie wiem co, zawsze będę tworzyć, bo rysowanie w moim życiu jest jak tlen dla płuc - bez tego ani rusz !
Nie przestaję marzyć, ale dorastając, moje marzenia stają sie bardziej realne, bardziej przyziemne.

Czy to dobrze ?
Okaże sie w przyszłości.

Jak na razie obrałam sobie za cel przeżycie tych 82 dni, staranie się nie dopuszczać myśli samobójczych do siebie oraz spróbować nie opuszczać tylu dni w szkole.

A no i maturę przydałoby sie zdać.


Życzę wam miłego tygodnia, sobie również, bo czeka mnie sporo wyzwań.
Ale damy rade !


xoxo
Emilia

Ps. Obiecuje Wam, że jak skończy się ta cała dżungla z klasą maturalną, wrócę tu na stałe, dajcie mi tylko czas i prześlijcie troszkę pozytywnej energii, bo moja jak na razie chyba została Węgrzech, gdzie spędziłam wakacje .

Psps. Zdjęcia wykonała moja bardzo dobra znajoma z klasy, także troszkę perfidnie podkradłam jej fotki ( oprócz pięknego cytatu, który sama zdołałam złapać, jest na prawdę bardzo inspirujący i prawdziwy ! )
ale niestety jak niektórzy dobrze wiedzą , z Iphonem długo nie da sie zwiedzać, bo momentalnie się wyładowuje.


Zostawiam was z fajną przemową zatytułowaną " Sztuka bycia sobą", troszkę czasu zajmuje, potrzeba znać angielski, ale myślę warto ;)

11/11/2015

Życie.


Kocham swoje miejsce
Moją pasję
Moje poglądy i rozumowanie świata

Ludzie na okrągło mówią mi , że w życiu nic nie ma za darmo, że życie jest trudne i bolesne
Ale czemu niby miałabym się słuchać tych, którzy są nieszczęśliwi, po co mi ich rady ?

Życie to ciągłe tworzenie
i nie chodzi mi tutaj o tworzenie artystyczne
Myślenie i działanie są najważniejszymi twórcami.

Odnoszenie wrażenie że samotność ma dwa oblicza
Z jednej strony ma bardzo negatywny wpływ na człowieka, bo jak wiadomo - ludzie to istoty społeczne.
Z drugiej jednak strony samotność daje możliwość poznania samego siebie
Zrozumienie swoich lęków i pragnień, ich źródeł.
Samotność daje możliwość swobodnego tworzenia, niekontrolowanej ekspresji samego siebie

W dzisiejszych czasach człowiek cały czas musi siebie kontrolować - kontrolować sposób bycia, wypowiadania się, sposób w jaki wygląda. To pochłania ogromne pokłady energii oraz radości, które moglibyśmy spożytkować w zupełnie inny, bardziej produktywny sposób. 

Czasem mam takie silne pragnienie
zaszyć sie gdzieś daleko od społeczności, pośpiechu, wymagań z góry na mnie wymuszanych.
Żyć jakby nie istniał czas, chwytać chwilę, żyć nią w pełni.
Absorbować światło słoneczne, słuchać świata i samej siebie.

Samotność daje też możliwość dostrzeżenia, że indywidualność nie jest niczym złym
Indywidualność, tak masowo zgładzana , jest tak na prawdę najpiękniejszą cecha ludzką.

Chęć bycia innym, chęć brania odpowiedzialności za swoje życie i za swoje myśli
Chęć wybierania swojego losu i wydarzeń - myślę że to jest istotne.

To jak żyje każdy z nas powinno być czymś indywidualnym i wytworzonym wyłącznie przez nas samych.

Dawno nie pisałam, ale każdy czasem potrzebuje stworzyć przestrzeń dla myśli, przestrzeń w której to serce ma głos, a umysł pilnie i dokładnie słucha.

xoxo
Emilia




10/02/2015

Inktober 2015


Cześć kochani !

Od wczoraj biorę udział w świetnej zabawie zwanej " Inktober".
 Cała akcja polega na rysowaniu codziennie jednego rysunku 
wykonanego w całości lub części z tuszu lub atramentu. 

Ja do moich rysunków używam zarówno cienkopisów
 jak i tuszu do rysowania, 
ale dodaje również coś od siebie : 
farby wodne lub promarkery - z resztą - zobaczycie sami ! 

Dziś dzień drugi.
Towarzyszy mu Cisza.


Ciesze się również iż mogę oświadczyć, że każda oryginalna praca
 będzie na sprzedaż pod koniec października
 także obserwujcie mnie również na Instagramie
 i śledźcie moje poczynania w tym wyzwaniu
 a jeśli będziecie którąś z prac zainteresowani, piszcie na pocztę : 

dreameremilia@gmail.com 

xoxo
Emilia

Inktober, dzień 2 , Format A4, cienkopis, tusz, farby wodne 

10/01/2015

September favourites


Dziś oficjalnie ( jak dla mnie oczywiście ) zaczęła sie jesień !
 Jest to zdecydowanie moja ulubiona pora roku . 
Jako że Wrzesień odszedł w nasza niepamięć, chciałam Wam 
przedstawić moich ulubieńców właśnie tego miesiąca.

Oto kilka rzeczy które umiliły mi tą część roku :


1.) Książka Anny Frank, a właściwie jej pamiętnik.
2.) Nowe okulary .
3.) Kurs animacji na który sie zapisałam
4.) Film " Cowspiracy " - gorąco, gorąco go Wam polecam, oglądajcie póki jest dostępny z napisami na Youtube
5.) Cała ta afera wokół czerwonego księżyca którą... przespałam ! Może za 18 lat nie dam plamy :)
6.) Masło orzechowe
7.) Kawa z mlekiem ryżowym
8.) Vlogi Jet Crew , uśmiałam sie przy nich jak nigdy wcześniej , macie ich tutaj
9.) Kasztany, żołędzie i liście - czyli skarby jesieni !
10.) Szycie kotów


Mam nadzieje że wasz Wrzesień był tak samo miły jak mój ;)
A wy, odkryliście/pokochaliście coś nowego w Wrześniu ?
Piszcie !

xoxo
Emilia



9/23/2015

Hello, lovely Autumn !



Witajcie kochani !

Wreszcie nadeszła - długo wyczekiwana, nieco niedoceniana jesień.
Wszystko nabiera przytulnego, spokojnego klimatu, 
liście powoli opadają 
a w okół królują ciepłe barwy września.

Jesień to dla mnie czas relaksu ,przygotowania na to co ma być. 
W tym roku kończę szkołę.
 Tak.
Dyplom i jego obrona, matura, studia, testy - gdy teraz o tym pomyślę,
 przechodzą mnie ciarki,
 nie tylko z przerażenia, ale również z ekscytacji.

Mam w planach też projekt powiązany z moim dyplomem, 
nad którym ostro pracuje ostatnimi czasami. 
Miejmy nadzieje, że ujrzy on światło dzienne za kilka tygodni/miesięcy.

A co u mnie poza tym ?

- Już 5 miesięcy jestem weganką ! 
Jakie są moje odczucia ?
Jak na razie jest super, 
cieszę się mogłam w tak młodym wieku 
otworzyć oczy na tak ważne sprawy jakimi są
 prawa zwierząt oraz dobro planety oraz, 
że w ogóle mam możliwość odżywiać się w ten sposób
 ( szczerze powiedziawszy, wydaje teraz o połowę mniej pieniędzy na jedzenie )

- Marzę o nowym tatuażu na który zbieram już pieniążki. 
Tak jak mi mówili, zaczniesz a nie zaprzestaniesz na jednym

- Kupiłam ostatnio wspaniałą książkę, 
każdemu dobrze znaną, czyli " Dziennik Anny Frank ".
 Kiedy skończę go czytać, 
na pewno zrobię jakąś recenzję,
 bo obok tej książki i takiej postaci jaką jest Anna, 
trudno przejść obojętnie 

- Mam nowe okulary i nagle, po 4 latach, zobaczyłam,
 jak NAPRAWDĘ wyglądają ludzie z którymi na codzień przebywam. 
Wielka ulga !

- Uzależniłam się od kawy z mlekiem sojowym/kokosowym. 
Ostatnim odkryciem jest również organiczne mleko z ( tam-tam-tam-taaam) Lidla, 
o połowę tańsze niż regularne mleka z innych sklepów. 
Jakbyście widzieli moją reakcje gdy je ujrzałam ;)
#wiecejweganskich

- Bardzo, ale to bardzo pragnę mieć szczury. 


Ostatnio też przykładam sporą część uwagi na to aby żyć tu i teraz.
 Cieszyć sie z małych drobnostek, nie dorabiać historii sytuacjom, 
które miały miejsce, mniej się bać i żyć pełnią życia. 
Przyłapałam się ostatnio na tym, 
że zbyt często analizuję i patrzę w przyszłość 
zamiast cieszyć sie tym co mam tu i teraz. 

Bo to co jest teraz to jedyne co mamy tak na prawdę. 


xoxo
Emilia



8/25/2015

Constancy


Trwam w oczekiwaniu na tkniecie duszy

Pragnę malować koronki
na twoim ciele
tak delikatnie palcem
jak pająk
plączący swoją sieć

Widzieć twój oddech
i bicie serca
Czuć smak delikatności

Chcę abyś utulił
moją duszę
i obudził mieszkające 
we mnie ptaki


Cześć kochani !

Robiąc ostatnio porządki generalne, 
wywalając niepotrzebne szpargały, 
znalazłam mnóstwo starych zeszytów/pamiętników/szkicowników 
stanowiących dla mnie nie małą odskocznie od otaczającej rzeczywistości. 
To tam zazwyczaj uciekam kiedy nie czują gruntu pod nogami, kiedy nie czuję, że jestem.

Właściwie nie jestem poetką, 
nie piszę wierszy i sama nie przepadam za czytaniem ich,
 ale od czasu do czasu lubię ubrać emocje w słowa, 
a nie w rysunek.
Zabawa kolażem, ilustracją jest dla mnie miejscem ukojenia,
 moje biurko dawno już stanowiące azyl 
w bardziej lub mniej trudnych momentach 
jest ostatnio stałym miejscem przebywania. 

Pracuję ostatnio rysując dzień i noc, 
nie mam tak na prawdę nigdy dość 
i nawet podczas wykonywania zwykłych czynności takich jak sprzątanie czy spacer ,
 zawsze mam oczy szeroko otwarte
 i wyczekujące na nowe inspiracje, które,
 jeśli człowiek umiem patrzeć , pojawiają sie dosłownie wszędzie.

Wakacje spędziłam kulturowo, 
głównie za przyczyną chłopaka mojej siostry
 który jest fanatykiem kina i filmów. 
Byłam na "Małym Księciu" i wylałam na nim kubeł łez
 jak również świetny film o ukochanej Amy Winehouse.
Oglądnęłam również miliony innych filmów
 takich jak horrory których po prostu nie znoszę jak i 
najgłupsze komedie świata , wliczając w to " Borata".

 Tak, wiem, bardzo rozwojowe.

Ogólnie nie jestem fanką telewizji ani kina, 
nie znajduje w tym nic inspirującego, 
wole chyba spędzić czas na świeżym powietrzu 
bo jednak natura to miejsce gdzie czuję się najwspanialej.

Pracuję również nad nowym projektem bo czas by i on zobaczył światło dzienne. 

A poza tym ?
Wysypiam się dobrze,
 jeżdżę po pięknych miejscowościach Polski, 
odkrywam to co ludzie nazywają lenistwem, 
próbuję oswoić  koty , czytam, piszę, tworzę. 
Wypijam również hektolitry kawy z mlekiem kokosowych 
( musicie koniecznie sprawdzić smak, jest nieziemski ! )
 jak i herbaty , 
zajadam sie niezliczoną ilością arbuzów i 
nieustanne ślęczę na Instagramie .


Mimo że wakacje dobiegają końca, 
w duchu jestem dość szczęśliwa,
 bo to już ostatni rok szkoły, 
dużo wyzwań przede mną
 i nie wątpię w to, że również dużo przygód.

xoxo
Emilia



7/04/2015

Favourite books review


Cześć kochani !

Dziś chciałabym Wam pokazać 6 książek, 
które znajdują szczególne miejsce w mojej ( nie ) małej kolekcji. 
Znajduję w nich najwięcej inspiracji i
 są one zdecydowanie najbliższe mojemu sercu.

Zapraszam !

1.) "A Pug's guide to Etiquette" - Gemma Correll


Pierwszą książką jest mała, 
cieniutka książeczką autorstwa mojej jednej z ulubionych ilustratorek - Gemmy Correll.
To właśnie dzięki niej zakochałam się w mopsach oraz ilustracji.


Książka w zabawny sposób opowiada o życiu mopsów,
 nie rzadko trudnym i pełnym przygód.
Pełno w niech przezabawnych ilustracji, które idealnie oddają zachowania mopsów.



Gemma jest bardzo oszczędna za równo w kolorystyce ,
jak i detalach.
Wszystko jest narysowane prostą, 
nieco dziecięcą kreską i uproszczonymi formami.

Ulubionymi kolorami Gemmy,
 jak już zauważyłam w jej innych ilustracjach,
 jest czerń i czerwień.


Rysunki Gemmy idealnie pokazują, że nawet Ci, 
którzy nie potrafią malować jak Da Vinci, 
odnajdą swoje miejsce w świecie sztuki.

Książkę kupiłam na Amazonie.

2.) "Artists, Writers, Thinkers, Dreamers" - James Gulliver Hancock


Następna książka to jedna z moich ulubionych
 pt." Artyści, Pisarze, Myśliciele, Marzyciele" 
w której autor, James Gulliver Hancock ukazuje
 50 portretów sławnych ludzi oraz przedmioty i ciekawostki z nimi związane.


Autor oszczędza na kolorach, jednak po mistrzowsku je łączy.
Tutaj strony dotyczące Andiego Warhola, 
wszystkim dobrze znanego z pop-artowych obrazów.


A tutaj strona poświęcona Fridzie Kahlo,
która przeważyła nad decyzją zakupienia tej książki. 
Frida była, jest i będzie moją największą inspiracją wśród wszystkich artystów,
 silnym artystycznym charakterem 
oraz jedna z najsłynniejszych kobiet-malarek. 





Na samym końcu James zamieścił kilka słów o sobie,
 nie zabrakło również jego autorskiej strony.
Bardzo podoba mi się fakt, iż artysta sam stworzył czcionkę, która na każdej stronie była inna.

Książkę kupiłam w Centrum Pompidou w Paryżu,

3.) "Illustration Now - Fashion " - wyd. Taschen


Trzecia książka, jaką chcę wam zaprezentować, to chyba największy zbiór ilustratorów mody na świecie.
Długo na nią czekałam , ale było warto.


Bardzo podoba mi sie w niej to, że każda strona różni sie od siebie, 
bo rysunki pochodzą od innych artystów.
Książka wygląda trochę jak jedno wielkie portfolio.




Niektóre z dzieł zapierają dech w piersiach - są na prawdę unikatowe, znajduję w nich wiele inspiracji tak jak te autorstwa Montse Bernal.




Książkę kupiłam na Amazonie, ale można ją też zdobyć na Allegro.

4.) "Yearbook One " - Rookie 


Następny ulubieniec to książka Rookie.
Jeśli choć trochę interesujecie sie modą, na pewno znacie Rookie - młodą blogerkę, która zawładnęła całym światem mody, 
a sama Anna Wintour, znana wszystkim z swej zgryźliwości, 
zakochała sie w niej po uszy.


Rookie, a właściwie Tavi Gavinson wraz z przyjaciółkami stworzyły internetowy magazyn, który doczekał sie papierowej wersji.
Znajdziemy w niej mnóstwo kolaży, naklejek, wywiadów, 
artykułów dotyczących kobiecych spraw takich jak pierwszy pocałunek, problemy rodzinne a nawet porady, jak zrobić idealne selfie.
Zabawna, pełna informacji oraz pomocnych wskazówek.




Kocham to, że każda kartka dopracowana jest w 100 %,  zrobiona od serca i z wielką dokładnością.




Książka, która momentalnie stała sie fenomenem, doczekała sie już 3 wydań.
Kupiłam ją przez Amazon, na przecenie, bo używaną mimo,
 że nie widać oznak użytkowania.

5.) "Savage Beauty "



Tą książkę ujrzałam na jednym z Fashion Weeków, na którym byłam i od razu wiedziałam, że musi być moja.

Wielka księga podsumowująca twórczość Alexandra Mcqueena.
Skarbnica inspiracji, myśli oraz  niesamowitych zdjęć.
Must-have dla każdego miłośnika mody .
Okładka zmienia sie w zależności od kąta nachylenia - raz widzimy czaszkę, która wypromował artysta, a raz twarz Alexandra.
Magia!


Przewracając kartki od razu możemy zauważyć, że główną inspiracją artysty była natura.




Fantastyczne stroje niczym futurystyczne rzeźby, każda kolekcja oddająca inny charakter oraz "twarz" Alexandra, 
bardzo mocno oddziałuje na emocje widza.


Nawet nie macie pojęcia jak bardzo sie cieszę, że mogę trzymać u siebie takie arcydzieło i bez wątpienia mogę stwierdzić, że każdy wydany grosz był jej warty!

Książkę kupiłam przez Allegro jakiś czas temu.

5.) "Pinxit " - Marc Ryden


Sporo mnie kosztowało, aby zdobyć ostatnią książkę - i nie mówię tu wcale o pieniądzach!
Waży ona pewnie z 5 kg, jest wielka jak diabli i dość gruba.

Wiąże sie z nią historia pełna pokonywania przeciwności losu .
Francja, samotny wyjazd.
Deszcz, mróz, wiatr.
Ja sama, gdzieś w środku Paryża.
Weszłam do Centrum Pompidou i zobaczyłam ją.



Wielka, różowa, pełna symboli, kolorów, dość wyzywająca i kontrowersyjna.
Jedyna w swoim rodzaju.
Mimo że bagaż jak i miejsce miałam mocno ograniczone, musiałam ją mieć.
Tylko wyobraźcie sobie - niosłam ją przez całe miasto, szukałam metra, które akurat było w przebudowie, deszcz lał niemiłosiernie, wiatr nie oszczędzał ani mnie, ani książki.
Głodna, zmarznięta ,jednak zdeterminowana doniosłam ją cudem do domu.
I mam ją!

Czego sie nie robi dla sztuki ;)


Mark Ryden jest mistrzem mieszania w ludzkich głowach.
Mnóstw symboli, elementy dziecięcych bajek oraz czarnego humoru.
Mieszanka grozy i słodkości.




Już po przeglądnięciu kilku stron można stwierdzić ,że sam malarz jest mocno stuknięty.
Zapewne dziwicie sie czemu ją kupiłam?

Nie widziałam w życiu nic bardziej dziwnego i wyjątkowego i stwierdziłam, że w dzisiejszych czasach trudno kogokolwiek zaskoczyć - a Mark właśnie to zrobił.

To by było na tyle moich ulubieńców.
Od zawsze preferowałam  obraz nad treścią, 
bo książka bez obrazków bardzo traci na wartości.

Mam nadzieje, że zainspirowałam was trochę moja kolekcją.
Piszcie która z książek najbardziej wam sie spodobała - a może macie jakieś inne albumy artystyczne, które chcecie mi polecić?

Pozdrawiam Was gorąco
xoxo
Emilia


6/21/2015

Tattoo Convention and little racoon friend


Cześć kochani !

No cóż, mimo że konwencji tatuażu odbyła sie dosyć dawno, nie napisałam nic o tym wydarzeniu a było to dla mnie zupełnie coś nowego z czym bardzo chciałam sie z wami podzielić.

Była to pierwsza tego typu impreza na której byłam ,ale na pewno nie ostatnia.

Zakochałam sie po uszy w tatuażach. Serio.
Jest to nowy rodzaj sztuki , tak mocno oddziałujący i widoczny na ciele człowieka. 
Tusz pozostający w skórze od końca życia - dla jednych przerażające przedsięwzięcie, dla innych hobby i sposób na życie. 
Odpowiedzialność i zabawa w jednym



Przyjechałam do Krakowa stosunkowo wcześnie, kiedy artyści zaczęli dopiero rozkładać sie z projektami " do wzięcia" i gadżetami 
( ukradłam tonę naklejek,ale ciii , nic nie poradzę ,że mam do nich słabość )

Podeszłam do stoiska młodziutkiej , mega utalentowanej Karoliny której 
studio nazywa sie Emily's Moose ( przypadek ? )
 i od razu sie zakochałam. 
Przy jej stoliku wystawione były projekty tknięte jakąś nieopisaną, magiczną ,
 radosną aurą artystyczną od której nie mogłam oderwać wzroku.

zdjęcie wzięte z facebooka Karoliny

Karolina ma niesamowity styl, kobiecy, odrobinę okulistyczny, 
bardzo artystyczny i oryginalny.
W projektach często wykorzystuje efekt farb wodnych i  zwierzęce motywy.

Bez zastanowienia zaklepałam sobie cudowny projekt szopa.
 Powiedzie że jestem szalona ?
Wiecie co - mamy jedno życie, jeden moment aby ziścić nasze , 
nawet te najskrytsze, 
marzenia.
W moim ciele pomieszkam maksimum 120 lat ( jak dobrze pójdzie ;) ) 
a więc czemu mam  nie wykorzystać tych lat w 100 % ?

Zaklepałam, wybrałam rozmiar i miejsce i poszłam dalej oglądać stoiska, bo Karolina zapisała mnie na 16:00, także miałam sporo czekania. 

Na Tattoo Convencie było grubo ponad 200 artystów , z całego świata. 
Poznałam wiele wspaniałych ludzi, zobaczyłam jak to wygląda, zmieniłam zdanie i poglądy na wiele spraw.
Wiecie ile inspiracji miał mój mózg ?
Japończycy, Niemcy, Holendrzy, Belgowie, Chińczycy, Czesi i oczywiście , Polacy.
Polski rynek tatuażu jest naprawdę na wysokim poziomie, 
ale jednak moją najwiekszą uwagę przykuła nieśmiała, skromna dziewczyna z Hamburga.

zdjęcie nie moje, wzięłam z facebooka


Nazywa sie Anki Michler i to ona stałą sie moim nowym, artystycznym crushem
Jej projekty i styl tatuowania powaliły mnie dosłownie na kolana. 
Gdyby środki finansowe mi na to pozwoliły,
 to ja bym siedziała na fotelu u niej a nie ta dziewczyna z zdjęcia ;)




Całe stoisko Anki było niesamowite.
Kobiece, tajemnicze, świeże, modne, graficzne.
Styl Anki jest bardzo ilustracyjny,a to  właśnie ujęło mnie za serce.
W swoich projektach przedstawia głównie postaci kobiet, delikatnych, często zakochanych, zamyślonych, marzycielskich.


Anki musiała być przerażona, bo stałam przy jej stoisku przez okrągłą godzinę i z wielkim podziwem przyglądałam sie jej samej oraz jej pracom. 
Żałuje bardzo że nie kupiłam plakatu z jej ilustracjami, 
którymi też sie zajmuje, 
ale musiałam zostawić drobne na wszelki wypadek, na powrót.

Tutaj macie jej Tumblra oraz Oficjalną stronę


Kiedy wybiła godzina 16:00 - stało się !
Zasiadłam na stole ( nie mieli foteli ) i zrobiłam mój 4 tatuaż.

Jak oceniam ból ?- mimo że jest to jak dotąd mój największy tatuaż , najmniej nie bolał. 
Jestem bardzo odporna na ten rodzaj bólu ( co jest świetne, bo zamierzam "mieć " udo od Anki kiedyś ;) ), a skóra bardzo szybko mi sie goi.
Karolina użyła cienkiej igły, którą ledwie czułam. 
Podczas prawie 1,5-ra godzinnej sesji, ja w najlepsze rysowałam swoje ilustracje , tworząc wraz z Karoliną nie mały performence. 
Ludzie przechodzili obok nas i niemalże pomylili mój szkicownik z portfolio Karoliny.

I to dało mi do myślenia.
Kto wie, może to kiedyś ja  zasiądę z 5-cio kilową maszynką i wydziaram komuś mój kawałek sztuki ?
Życie jest po to aby spełniać marzenia, 
i każdy dzień mi o tym przypomina.
A szop przypomina mi aby marzyć, dobrze sie bawić i nigdy niczego nie żałować.

xoxo
Emilia