12/29/2014

Healthy lifestyle means happiness !


Cześć kochani !

Jeszcze 3 dni temu ulice były czyste a temperatura nie spadała poniżej 5 stopni. Teraz patrze przez okno i aż przechodzą mnie ciarki na myśl o wychodzeniu z ciepłego pokoju.

Ostatnio sporo się uczę. Nie matematyki, ani polskiego a ... zdrowia.
Uczysie zdrowia ?

A no tak.

Joga otwarła mnie na nowy sposób życia. Bardziej wdzięczny, spokojniejszy, zdrowszy.
Słucham się potrzeb ciała, bo to ono jest najmądrzejsze.

"Przytyłam " od wakacji około 8 kilogramów ale szczerze powiedziawszy - nie czułam sie nigdy lepiej. W sumie nie mogłabym tego nazwać przytyciem a raczej wzmocnieniem. Bo nie opychałam sie jakoś specjalnie. Po prostu znalazłam równowagę i odpowiedni styl jedzenia. No i wydoroślałam.

Mój metabolizm sie ustatkował. Już nie chudnę 2 kilogramów w przeciągu sekundy. Już nie tracę włosów jak kot. Już nie marznę.
Mocno wierze że nowoczesna medycyną nie powinny być leki naszpikowane sztucznymi substancjami a właśnie styl życia, dieta i zdrowie psychiczne. Odpowiednia dieta powinna sprawiać ze otyli chudną a ci z niedowagą osiągają zdrową masę ciała. I właśnie tak było ze mną !




Jem mnóstwo zieleniny ! Zielony to kolor zdrowia !

Nowe styl życia to zmiany - bez nich człowiek nie idzie do przodu, nie żyje.
 Hasłem mojego stylu życia jest " Jedz lepiej, żyj lepiej, czuj sie lepiej "
Zainspirowana różnymi metodami od ajurwedy po kuchnię wegańską zmieniam swoje jedzenie na talerzu.
Nie wykluczyłam produktów zwierzęcych ale jem je w ograniczeniu - bo po prostu mi nie smakują !



Kiedy postanowiłam zmienić swoją dietę, zaczęłam szukać inspiracji.
Jak sprawić by śniadanie było szybkie, odżywcze, smaczne i przy okazji działało odżywczo. Tym sposobem znalazłam smoothie.
Nie jest to nic innego jak zmiksowane owoce z warzywami, często z dodatkami.

 Przyznam się – uwielbiam zaczynać dzień od czegoś słodkiego.
Owoce są trawione przez nas najszybciej – około 30-60 minut.
Nie powodują porannego bloku w brzuchu a w formie przecieru jakim jest smoothie są szybko przyswajalne przez nasze komórki co sprawia że jesteśmy odżywiani w 100 %.

Na co działa smoothie ? Na efekty nie trzeba czekać długo – długie geste włosy, czysta, promienista cera, silne paznokcie, energia.
 Nie ma lepszego sposobu by zacząć dzień!


Zasada robienia smoothe jest prosta - 40 % zieleniny ( szpinak, jarmuż, sałata, ogórek, seler naciowy itd ) oraz 60 % owoców ( genialne są banany i jabłka oraz gruszki, ja je kocham ! )

Do tego woda lub mleko roślinne . Ostatnio przekonałam się do mleka sojowego bo nie mogłam ścierpieć faktu że podczas robienia domowego mleka migdałowego marnuje tyle migdałów.

Zamiast mleka dosypuje 2 łyżki nasion chia, konopii lub siemienia lnianego.
Same owoce w okresie zimowym przy aktywnym trybie życia jakim jest szkoła nie wystarczają. Często jem wraz z smoothie prostą owsiankę lub płatki jaglane zalane ciepłą wodą.

Czasem jednak mam ochotę na smoothie jako jedyna formę śniadania. Wtedy dodaje awokado, orzechy i dodatki w postaci super food. 


Od wieków jednak borykałam sie z brakiem witaminy B12. To bardzo częsty wynik niejedzenia mięsa, . Odkryłam jednak spirulinę.
Od dłuższego czasu nie mogłam sie pogodzić z połykaniem kompleksu podejrzanie wyglądających tabletek z tą właśnie witaminą. Spirulina nie dość ze zawiera tą witaminę, dostarcza dużo białka i działa wzmacniająco na cały organizm. 

Pudełko nie jest drogie, około 15 zł, a wystarcza na długi czas, pomaga włosom rosnąć a ja czuje sie silniejsza niż kiedykolwiek. Polecam dla tych którzy jak ja nie przepadają za mięsem i nabiałem
Wiwat algi !



Na lunch do szkoły zawsze zabieram ze sobą najwięcej.

Ostatnio robiłam sobie świetny test dotyczący mojej doshy ( który można sobie zrobić tutaj ) i sporo sie z niego dowiedziałam. 
Dosha to wewnętrzna energia, określająca nasze preferencje. 
Stosuje sie ją w Ajurwedzie  aby zrównoważyć nasze ciała i życie.

Jestem vatta-pitta co oznacza że  potrzebuje jeść najwięcej właśnie w południe, dlatego też  taszczę że sobą całą kolekcje lunch boxów. Niebawem postaram sie przygotować dla was inspiracje dotyczące drugich śniadań i lunchów do szkoły.

Świetnym źródłem białka oraz węglowodnów są kaszę. Zawsze do nich dodaje orzechów/awokado lub dressing i warzywa. Mają sporo błonnika i dodają pięknych kolorów sałatkom . A piękne jedzenie to piękni my ;)



Nie tylko sałatom człowiek żyje ! Mam słabość do gorzkiej czekolady oraz surowych słodyczy ( jak surowe krówki  ) które potrafię jeść w nieskończoność. 
Na święta dostałam zapas czekolady na cały rok ( ok, przy moim tempie zajadania się gorzka czekoladom może na 3 miesiące ) a wiec postanowiłam pokombinować . 

W garnuszku do kąpieli czekoladowych roztopiłam całą tabliczkę, dosypałam pokruszonych orzechów, owoców goji i innych dodatków. Całość przelałam na papier do pieczenia i włożyłam do lodówki na 30 minut. Co otrzymałam ? Własną 85 % czekoladę która jest napakowana pysznościami !
Przymierzam sie do zrobienia brownie z marchewką, ale jak na razie mój brzuch chyba ma dość czekolady bo w święta sobie jej nie żałowałam :)




Na obiado- kolacje jem coś proteinowego. Ciecierzyca z sosem warzywnym ,zupa groszkowa, czasem indyka z warzywami, łososia lub jajka. Wieczorem ciało lubi odpocząć wiec właśnie wtedy najlepszym wyborem będzie białko. 



Dla dodatkowej dawki białka dosypuje płatków drożdżowych. Mają mnóstwo minerałów, białka, witamin i smakują ...serem !

Lubie próbować nowych przepisów, nowych składników. Wraz z odżywieniem ciała odżywiam dusze.

Medytuje, każdego ranka dziękuje za nadchodzący dzień, przed śniadaniem ćwiczę powitanie słońca lub proste sekwencje.


Wieczorami natomiast wyciągam mój notes i zapisuje w nim wszystko : moje myśli, moje cele, moje marzenia, moje podziękowania z dzień.

Rysuje, rysuje, rysuje co działą niekiedy lepiej niż najlepszy obiad.
To sprawia ze wyrażam siebie, nie kumuluje w sobie emocji tylko " wypluwam " je na kartkę. To daje ulgę duszy i umysłowi który na chwilę znika a myśli uspokajają sie.

A wy, jakie macie sposoby by Żyć szczęśliwiej i zdrowiej  ?

całuje was gorąco
xoxo
Emilia

12/26/2014

Merry Christmas !


Wesołych świąt !

Cześć kochani. Śnieg puszy za śniegiem, lodówka kusi słodkościami a rodzina leniwie pokłada sie po kanapie oglądając po raz setny Kevina ( ok, ok, nie są sami, cóż poradzić - kto nie kocha oglądać Pretty Woman popijając ciepłe kakałko i siedzieć cały dzień w pidżamie ? )

Kocham czas świąt - atmosfera, uśmiechy na ustach, spotkania rodzinne i prezenty.
A no właśnie - PREZENTY !

Kocham niespodzianki czekające pod choinką i od samego rana zawsze czatuje pod drzewkiem wyszukując paczek.
W tym roku dostałam kilka cudownych rzeczy z którym chciałam sie z wami podzielić.






W tym roku sprawiłam sobie pod choinkę tableta o którym już od roku marzyłam. Oszczędzanie opłaciło się - sprzęt jest ekstra. Dzięki niemu ilustrowanie mody, kontakt z ludźmi czy nawet nauka staja sie łatwością.
Od kiedy dostałam go w swoje ręce, wiedziałam,  że to był dobry wybór.
Na dodatek kupiłam go taniej niż zamierzałam, także resztę pieniędzy przeznaczyłam na...


Perfumy Marca jacobsa. Śniłam o nich, ilustrowałam je, za każdym razem przemierzając Douglasa, spryskiwałam sie nim do granic możliwości ( a potem oczywiście tego żałowałam bo nie skalkulowałam ze wracam autobusem i ludzie w moim otoczeniu raczej nie będą sie czuli sie tak wspaniale jak ja w sklepie  )

Zapach jest słodki, raczej dla młodszych kobiet, delikatny i kwiatowy. Zakochałam sie w nim od pierwszego wejrzenia - zapach, opakowanie, butelka - wszytsko.
 Jak to u mnie była, kupiłam po okazyjnej cenie , bo akurat była przecena .
 I jak tu nie wierzyć w przeznaczenie ?

Ostatnio wole oszczędzać niż wyrzucać pieniądze na byle co. Radość z zakupu czegoś lepszego jest o wiele większa a chodziarz wiem ze dokonałam dobrego wyboru. Perfumy są ponad czasowe i niesamowicie mnie inspirują - może dlatego ze piękny zapach jest kwintesencja kobiecości i naszym symbolem od niepamiętnych czasów. 


Pod świątecznym drzewkiem znalazłam również 2 świetne książki . 
Pierwsza to autobiografia mojego idola - Gok Wana. 
Już w wieku 12 lat, kochałam go za bezwarunkową miłość do kobiet i sprawianie ze każda , niezależnie od wieku czy kształtu, może czuć sie piękna. 
Udało się, bo wraz z prenumeratą Harper Bazzar otrzymałam ją gratis. 

Druga książka to przepis duchowy według Szymona Hołowni. 
Rozwój duchowy jest ważnym aspektem życia i mimo ,że nie jestem katoliczką, chętnie ją poczytam , bo uważam ze ( prawie ) każda religia nosi w sobie wiele mądrości i nauki dla każdego. 

Wiara jest mega ważna w moim życiu - dodaje otuchy, odwagi, poczucia bezpieczeństwa i tak na prawdę sprawia ze życie ma sens. 


A tu zaskoczenie.
Po otworzeniu poprzednich prezentów wujkowie  podrzucili pod choinkę tajemniczo pachnące paczki. Zapach był znany, bo ile razy nie jestem w Francji, nos ubolewa nad serami - śmierdziuchami które rodzina z Paryża kocha. 

Na szczęście wśród tych pleśniuchów znalazłam coś dla siebie - moja kochana babcia z Paryża wie co Emilki lubią najbardziej. 
Zapas gorzkich czekolad, od których niestety jestem uzależniona , awokado które w Paryżu smakuje milion razy lepiej niż te z Polski, prawdziwe kakao i cieplutka czapka, która idealnie nada sie na szaleństwa nartowe. 
Świetna niespodzianka !

Myślę nad zrobieniem puddingu awokado-kakaowego, kiedy już wszystkie słodkości i dania znikną z lodówki.



Cóż to były by za święta bez cieplusich , puchatych kapci ;) Te także znalazły sie wśród kolorowych 
pudeł.




Rozleniwiona do granic możliwości, przemierzam kurs miedzy kuchnia a pokojem i ani mi się śni myśleć o obowiązkach.
Jedyne ćwiczenia jakie teraz wykonuje to joga - na reszcie mam czas na praktykę, naukę i zadbanie o ciało. 
Święta świętami ale mimo wszystko brakuje mi biegania , także od poniedziałku wracam na siłownie . Zdrowe ciało to ciało które sie nie nudzi. Joga, bieganie, skakanie po łóżku w bokserkach z Simpsonami - o tak, to kocham.


A wam moi kochani chciałam z całego serca życzyć spełnienia marzeń - tych wielkich i tych małych. Życzę wam mnóstwo radości w nadchodzącym roku, miłości która jest niezbędna, mniej zmartwień oraz szczęścia które przydaje się w każdej sytuacji.

Nowy rok to nowy rozdział - napiszmy go razem wspólnie najlepiej jak sie tyko da. Nasza księga życia zależy od naszego nastawienia i wyborów, które możemy podejmować każdego poranka.

Ja stawiam na wdzięczność, rozwijanie siebie w pasji oraz zainteresowaniach, zaangażowanie w rzeczy które są dla mnie ważne oraz na miłość. bo jej nigdy zbyt wiele <3

Całuje was gorąco, dziękuje wam ze jesteście ze mną już tak długo. 
Wesołych raz jeszcze 

xoxo
Emilia







12/16/2014

Course of fashion drawing


Cześć kochani !



Dzięki fantastycznej Wiktorii ( :* ) która w najodpowiedniejszym momencie poinformowała mnie o warsztatach, weekend spędziłam w Warszawie robiąc to przy czym moje serduszko śpiewa !

Najpierw odbyłam 7 godzinną podróż z Tarnowa do Warszawy z przystankiem w Krakowie które uważam za najlepsze polskie miasto !

Następnego dnia wzięłam udział w  9 godzinnym kursie rysunku żurnalowego.
Prowadzącą tego kursu była Edyta Filipowicz, rysowniczką i projektantka mody, która ukończyła prestiżową szkołę mody Accademia di Alta Moda e Costume w Rzymie. Pracowała m.in jako rysowniczka dla domu mody Valentino a teraz wykłada w Polsce oraz zabiera sie za stworzenie własnej marki .
Ambitni ludzie pełni pasji - to kocham !

Jestem niesamowitą szczęściarą że odbyłam ten kurs , na serio !


Grupa liczyła około 14 osób, także nie było nas wiele.
 Cieszę się z tego powodu, bo mogliśmy zadać kilka osobistych pytań i otrzymać szczegółowe informacje. 

Fajnie dowiedzieć sie od innych jak wygląda życie w świecie mody od podszewki. 
Oprócz samej prowadzącej, odnoszącej sukcesy projektantki miałam również kontakt z redaktorką internetowego Elle oraz osobami z branży graficzno-projektowej.











Na samym początku Edyta przedstawiła się i opowiedziała nam trochę o pracy w branży modowej. Potem zadała nam pierwsze zadanie : mieliśmy narysować materiały ustawione na manekinach i dorzucic cos od siebie aby powstał autorski projekt. 
Niby proste , ale technika jaką pracowaliśmy była dla mnie czymś kompletnie nowym !



Do kolorowania używaliśmy Promarkerów - świetnych pisaków, których używa sie w największych firmach projektowych. Dają duże pole do manewrów i są szybkie w obsłudze.
Kilka kresek a świetny efekt murowany !

Po powrocie od razu odwiedziłam Allegro, aby zobaczyć ile kosztują.
Już wiem na co będę zbierać ;)






Prowadząca pokazała nam podstawy używania Promarkerów i przy okazji pokazała swój niesamowity talent Super było zobaczyć profesjonalistkę w akcji !





Potem i ja zabrałam sie za robotę. Och ludzie, nawet nie wiecie jaka to dla mnie frajda!
Inspiracje + darmowa kawa = spełniona ja.

To jest całe moje życie ! To jest to co mogę robić od wczesnego poranka do późnego wieczora.






Z tego zadania powstały 3 projekty.
Są klasyczne lecz nie pozbawione detali ( jak to u mnie bywa)
Ciężko było mi się przerzucić z ilustracyjności na sam rysunek żurnalowy który charakteryzuje się szybkością wykonania i ekspresją.



Otoczona wspaniałymi osobami z branży modowej, stołami pełnymi przyborów ( i przepysznej kawusi prosto z ekspresu ), gazet i kartek czułam sie jak u siebie w domu. jak zwykle mój język przebiegł maraton tamtego dnia, bo buzia ani na chwile nie chciała sie zamknąć i jak to ja - gadałam za trzy osoby. 







Później przyszedł czas na mood board. 
Jest to coś w rodzaju kolażu , przedstawiające tzw. tablice humoru. Polega to na wklejeniu głównych inspiracji, przekazanie swoich uczuć poprzez obraz /zdjęcia/ rysunki.

Technikę te często wykorzystują wielkie domy mody. 
Często na mood boardzie znajdują sie obrazy zapożyczone z historii sztuki, muzyki, kultury czy natury bo to właśnie najczęściej inspiruje projektantów do stworzenia nowej kolekcji.

A propo kolekcji - zadaniem ostatnim było stworzenie swojej własnej kolekcji składającej sie z 4 strojów - sportowego, koktajlowego, codziennego i wieczorowego. Jak dla mnie - świetnie !

Moja tablica miała symbolizować kobietę dla której tą kolekcje projektuje. 
Przewaga trójkątów, prostych linii, czerni, złota i szarości.
Wykorzystałam królujące trendy i mimo zmęczenia ( po 7 godzinach rysowania ) zabrałam sie do roboty.









Skupiłam sie na tym co sama bym założyła.

 Isabel Marant właśnie taką rade otrzymała podczas swoich studiów projektowania - twórz to co sama byś kupiła !

Myślę że to najlepsze dla projektanta - pozostanie szczerym ze sobą i nie uleganie wpływom społeczeństwa. Trzeba robić to co można nosić i myśleć wszechstronnie .



Ostatnie poprawki - zmęczona ,ale mega ,mega , mega spełniająca się !


 

Na sam koniec wywiesiłyśmy  powstałe prace + moodboardy.
Wszystkie projekty były genialne !

Całą ekipa byłą świetna a pani Edyta niesamowicie zaangażowana , pomocna i utalentowana !
Na pamiątkę oczywiście standardowo fotka na instagram ;)



Myślicie ,że po 9 godzinach rysowania miałam dość ?

Co to, to nie . 
W domu czekał na mnie magazyn z wszystkimi trendami jesień / zima 2014 oraz nowe Elle do zilustrowania.



Z resztą - 7 godzin w pociągu i tak nie wystarczyło mi ,abym na 100 procent wyżyła się artystycznie.

Kiedy tworzę, czuje wewnętrzny, nigdy nie gasnący ogień. 
Wszystkie otaczające mnie dźwięki, obrazy, ludzie, słowa stanowią coś w rodzaju zapałki ,która bardzo mocno podsyca ten wewnętrzny płomień. 
Wystarczy mała podróż by zmienić człowieka. 

Dlatego tak bardzo to kocham - 
być w pociągu, obserwować miliony twarzy mijanych ludzi, 
szwędąc sie po sklepach i otaczać sie niezliczoną ilością materiałów na wieszakach.

 Świat jest tak bardzo różnorodny - 
biali i czarni, satyna i wełna, cekiny i diamenty, mężczyźni i kobiety.
 Tyle kontrastów a jednak razem jakby tworzy harmonijną całość.

Kartka daje tak wiele. Jest pusta.
 I to moje zadanie - by wypełnić ją uczuciem.
Jak dla mnie moda jest językiem a ołówek ustami.


A kartka najdoskonalszym słuchaczem.

xoxo
Emilia

Ps. Och jak bardzo chciałabym ruszyć w podróż z utalentowanym fotografem po stolicach mody, móc w każdej z nich sie zatrzymać i szkicować a potem wydać to w formie albumu.
Taka podróż modową.
Jezu, to by było coś fantastycznego.


12/12/2014

Let your mind wander


Hej kochani

Dziś chciałam napisać coś bardziej osobistego. 
Czuje ze potrzebuje sie podzielić z światem moimi myślami.

Od małego jesteśmy uczeni ze to jak wyglądamy ma największe znaczenie. 
Ubrania, makijaż, waga i figura, wzrost itd.
 I tu mnie zastanawia jedna kwesta - czemu ludzie zamiast przykładać większą uwagę do tego co dzieje sie w wnętrzu, tak bardzo stara sie kontrolować świat zewnętrzny.

Szczerze - nienawiść do siebie mam już dawno za sobą. Bardzo bardzo dawno.
 Ja po prostu nauczyłam sie kochać siebie, nieprzerywalnie, tu i teraz. 
Kto mi pomógł ? Joga.


Moje podejście do ciała, moje rozumienie jego funkcji całkowicie sie zmieniło. Przestałam codziennie sprawdzać jak wyglądam. Stałam sie całoscią.

To ze raz zjem całą tabliczkę ciemnej czekolady nic nie znaczy.
 To że raz najem się za przeproszeniem jak świnka również nie ma nic do znaczenia. 
Lubie jeść - ok ? 
Bierzcie łapy od mojego żarełka hahah ;)
 Hahaha i myślę że nie jestem jedyna na tej planecie której jedzenie przynosi przyjemność
Uważam ze jedzenie jest cudownym,źródłem energii i czymś bez czego nie możemy żyć, funkcjonować.

Kiedy okryłam to że tak na prawdę każdy z nas jest inny i potrzebuje czegoś innego by poprawnie funkcjonować, moje nawyki bardzo sie zmieniły. Koniec z modnymi dietami, kaloriami, liczeniem itd.


Moje BMI jest teraz w jak najlepszej normie. Czuje sie fantastycznie.
Jem co chce i ile chce, nie patrząc na godziny. Czasem mam ochotę zjeść o 22 czekoladę, czasem na zajęciach z reklamy wizualnej wypijam 5 kubków kakao na raz. 
I nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Jestem miłośniczką smoothies, soków, sałatek . 
Nie lubię kupowanych słodyczy - po prostu mnie od nich odrzuca.
Pieke i przygotowuje natomiast mnóstwo w zaciszu domowej kuchni - od ciasteczek po muffinki i słodkie kremy do smarowania
< Ok,  ciastem z Ikei też nie pogardzę ( szczególnie czekoladowymm , yumm !)>

Osiągnęłam teraz moją naturalna masę ciała.
 Całe życie nie mogłam jej zdefiniować - raz za mało raz za dużo. 
I nigdy nie czułam sie ok. Teraz w 100 % akceptuje siebie, moje ciało, swoja kobiecość, od której uciekałam bardzo bardzo długo.
Kocham moje ciało - bo ono utrzymuje mnie abym mogła robić to co kocham, iść do przodu, być, trwać, działać. Już nie muszę kontrolować tego jak wyglądam, bo wiem że to co mam w środku jest najważniejsze.

Moje ciało za tym podąża - dbam o nie , karmie je tym na co mam ochotę, szczotkuje, nie wyzywam ani nie krytykuje. Po prostu kocham to kim jestem, kim mogę być i to jaką mam misje w życiu.



Odkrywanie siebie, swoich celów, marzeń, planów i ścieżki życiowej jest najważniejszym czynnikiem ludzkości. 
Dla mnie mega ważne jest aby łączyć się z prawdziwa sobą, słuchać, akceptować, wyciągać wnioski. Czasem słuchając siebie podczas takiego wewnętrznego analogu wyłapuje takie głupiutkie myśli gdzieś zaczerpnięte z przeszłości. I tutaj stawiam kropkę, a najlepiej Backspace'a i pisze na nowo zasady.


Na zawsze pozostanę sobą. 
Bo to co we mnie gra jest niezmienne. 

Czasem czuje, że mam w sobie wszystkie te wschody i zachody słońca, burze, szelest liści, lecącego ptaka. Że to wszystko co mnie otacza jest też mną. To tworzy mnie, moje spojrzenie na świat.




Kochaj swoje ciało, pozwól, by twoje serce zabrało głos, bądź sobą.
Bo jesteś doskonały dokładnie taki jaki jesteś w tej chwili.

Kocham Cię

xoxo
Emilia