3/28/2015

Fitness instructor course !

Cześć kochani !
Mam super świetne wieści !


Ale jestem podekscytowana. Yeeeey !

Wiecie co - kocham żyć.
Bo nawet jak jest źle życie zawsze mnie kieruje ku lepszej dla mnie drodze.

Jeśli czytaliście zakładkę MY HISTORY na pewno wiecie że marzyłam już od dawna o certyfikacie uprawniającym mnie do ćwiczenia jako trener.

Sama mam wiele do zmienienia, do popracowania i dlatego zdecydowałam sie na wzięcie udziału w kursie instruktora fitness.
 Od dziś możecie mnie oficjalnie nazywać początkującym instruktorem.

Na pierwszych zajęciach było MEGA !
Zajęcia mam w weekendy, od około 8-9 do 13-14.
Najpierw godzinny trening, potem teoria i dokładniejsze ćwiczenia.
Anatomia ciała, układnie treningu, praca z muzyką, praca z ekwipunkiem ( jeszcze nie próbowałam ale bossu mnie mega ciągnie )

 Zaczyna sie dziać !

Kurs kończy sie w czerwcu kiedy to dostane oficjalne papiery przygotowania do zawodu także - dziewczyny - szykujcie się !
Hahaha :D
Na pewno będę na bieżąco pisać i pokazywać wam moje postępy , treningi, dietę ;)
Czuje że od teraz sporo sie zmieni, nie wiem czemu.
Jak na razie mam w planach spore zakupy ubrań sportowych bo moja męska koszulka na siłowni na tle dobrze, profesjonalnie ubranych dziewczyn wygląda nie zbyt ciekawie.

Nie ma lepszej drogi do poprawy zdrowia, ciała i samopoczucia jak ruch. Stał sie od nieodłączna częścią mojego życia.
Czas zadbać o siebie, fizycznie jak i mentalnie.

Staje sie odważniejsza, pewniejsza siebie, silniejsza. Bo tak na prawdę urodziłam sie po to aby żyć swoim wspaniałym życiem.
Ja układam zasady, decyduje co mnie cieszy a co nie, decyduje jaka chce być i jak traktować innych. Jak traktować również siebie. Bo kiedy nienawidzisz siebie nie możesz pokochać innych.



Hej, spójrz w lustro i zobacz jaka jesteś piękna.
Twoja twarz, nos, uśmiech.
Twoje ciało !
 Jest wspaniałe - zastanawiałaś sie kiedyś ile czynności i funkcji za ciebie robi ?
Jak dobrze że mamy swoje ciała.
Jak to wspaniale ze mogę samodzielnie gdzieś dojść na własnych nogach, ze mogę śpiewać przez własne gardło, ze mogę przytulać dzięki dłoniom. Widzę otaczające mnie życie, czuje zapachy , słyszę dźwięki.

Gdybym sie podała, mogłabym zamknąć moją Ksiegę życia w środku, bez możliwości otworzenia jej znów, bez zakładki.
 Zostałabym niedokończona, zamknięta.

Boże, jaka jestem wdzięczna ze żyje.
Że jednak sie udało.
I marze o tym, na prawdę, marzę z całego serca aby innym sie udało.
Aby wygrali.
 Bo wygrać życie to wygrać wszystko.
Jest coś lepszego w życiu jak uratować drugiej osobie życie?


Kiedy raz staniesz sie prawdziwa już nigdy nie będziesz nierealna.

xoxo
Emilia






3/16/2015

Happy birthday , Osho an some illustrations

Cześć kochani!



Minęło spooorrroo czasu od ostatniego wpisu.
tak wiem, wiem...

Piszę bo dziś są moje 19-te urodziny.
Tak, 19-te.
Jestem oficjalnie stara.
I już nie mogę sie starać o tańsze wejścia do muzeum.

Mimo wszystko dziś odbierając pocztę za mojego tatę pani patrząc na mnie na początku nie chciała mi dać paczki, bo stwierdziła, że nie jestem pełnoletnia.

W sumie nie narzekam na to że nie wyglądam na swój wiek, bo nie spieszy mi sie do poważnego wyglądu i zachowania.

Ale do rzeczy.

Wiek wiekiem ale sadzę 
że nigdy nie jesteśmy za starzy na marzenia, realizowanie naszych celów, 
pasji, 
tego do czego jesteśmy stworzeni.


Wiecie jakie mam w tym roku marzenia ?
Robić to do czego jestem stworzona.
Ostatnio pojawił sie nie mały kryzys. Dlatego mnie nie było. Gdzieś pogubiłam sie w tym wszystkim, przestałam robić to na co zawsze miałam ochotę.
Wiecie - na życie przeciwko schematom.

Życie jest jak lustro - co z siebie wysyłasz to również zobaczysz. Miłość, radość, bogactwo i piękno to świetne rzeczy - mnożysz je dzieląc sie z innymi.

Zaczęłam rozglądać sie na boki i próbować dopasować sie do reszty.
 Ale ja tak nie potrafię.
Duszę się, czuje ,że tak nie może być.
Mam przecież swój rozum, swoje wnętrze.

Ktoś świetnie napisał że aby być sobą musimy na zawsze przestać być tym kim nie jesteśmy.

<Czy jakoś tak.>

Udając tak na prawdę okłamujemy samych siebie.
To nie ma żadnego sensu, bo prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw.



Na urodziny kupiłam sobie sporo drobiazgów - począwszy od pysznej ukochanej czekolady z surowych ziaren kakaowca, 
przez śliczny kubek na herbatę ( w rozmiarze xxl ), foremki na babeczki ,
 yerba mate wielu smaków, pędzle do makijażu, 
zwykłą szarą koszulkę ( bazowych rzeczy nigdy zbyt wiele ) 
oraz książki.
 I to nie byle jakie !

Właśnie skończyłam czytać książkę Osho.
Bardzo bardzo fascynują mnie nauki jakie on głosi,
 a książka" Równowaga ciała i umysłu "
jest dosłownym geniuszem i w tym momencie również
" księciem na białym koniu, który uratował mnie z opresji "

Przełamał stereotypy myślowe, 
zahaczył o tematy egzystencjalne, 
wskazał właściwą drogę.

 Jeśli jesteście bardzo mocno wierzący, nie gwarantuje że książka przypadnie wam do gustu, 
ale jeśli chcecie zgłębić zrozumienie i nawiązać prawdziwą, 
szczerą i pełną miłości relacje z swoim ciałem oraz umysłem - szczerze polecam.



O śmiele się powiedzieć że ta książka
otwarła we mnie coś co od dawna było zamknięte i strzeżone.
Płyta z godzinną medytacją działa niesamowicie,
i każdego wieczora pozwala mi spokojnie zasnąć i wprowadzać pozytywne zmiany.

Kupiłam również 2 inne książki, ale o nich może następnym razem ;)




Obecnie pracuje nad serią ilustracji dedykowaną... mężczyznom.
Cały czas rysowałam tylko kobiety a więc czas przełamać się. 
Zależy mi aby pokazać piękno mężczyzn. Gdzieś ostatnio przeczytałam że prawdziwy mężczyzna to nie ten który podniesie więcej kilogramów na siłowni, ale ten który potrafi prawdziwie kochać. 

Wiele jest w tym prawdy bo w dzisiejszych czasach ludzie
 często mylą
 pojęcie miłości fizycznej i duchowej.

Mój pokój teraz przypomina istną dżungle - poprzynosiłam chyba wszystkie możliwe rodzaje roślin przez co stworzyłam sobie małą imitacje lasów deszczowych ;)




Ostatnio główną inspiracje przy tworzeniu czerpie z natury szeroko rozumianej. 
Fauna i flora nie są mi obce -  w sali biologicznej mogłabym godzinami studiować anatomie motyli, przekroje gryzoni oraz ślimaków. 
Fascynuje mnie  świat w którym przyszło nam żyć - gwiazdy, niebo, rośliny, zwierzęta, ludzie. Pozostaje miliony pytań bez odpowiedzi.

Od zawsze byłam taka głodna tej wiedzy. 
Kiedy miałam 5 lat, wskakiwałam do pierwszego lepszego kosza na pranie udając że jestem w statku i wiosłuje sama na środku ogromnego oceanu.
Zawsze w tych przygodach (odbywających sie w mojej głowie) 
 towarzyszył mi mój dziennik
 ( tak, tak , od małego już pisałam i ilustrowałam wszystko co siedziało mi w głowie,
 w serduszku do notesów )



Szkicowniki rosną o ilustracje, cytaty, myśli,
 kartki fruwają po biurku
 a pokój pachnie świeżymi orchideami.
Czegoż chcieć więcej ?

xoxo
Emilia




3/03/2015

Artistic March, thoughts and treats

Marzec zaczynam artystycznie.
I dość posępnie.

Niestety prawko oblałam.
Po raz drugi.
Ale co tam, będę o nie walczyć póki starczy sił ( miejmy nadzieje ze powiedzenie "do trzech razy sztuka " u mnie się sprawdzi ).

Mimo wszystko ostatnio dzieje sie sporo fajnych rzeczy. 


Ostatnim moim wynalazkiem jest Yerba Mate. Przez dłuższy okres czasu nie mogłam sie do niego przekonać a jednak - ostatnio sukcesywnie zastępuje silnie energetyczne napoje od których niestety jestem lekko uzależniona ( kawa, herbata ).

No ale jak tu odrzucić kofeinę kiedy w kuchni leży cudownie aromatyczna, świeżo mielona kawa o smaku karmelowo-czekoladowym a jej zapach roznosi sie po całym domu ?
Kawa to zdecydowanie mój grzeszek który niestety nie wpływa na mnie korzystnie. 
Ale życie jest za krótkie aby jej sobie żałować ( nawet jeśli potem muszę cierpieć całą noc z nadmiaru myśli )

Ulubieńcy tygodnia? Ach jest ich tak sporo !




Oprócz wyżej wymienionego Yerba mate i magicznej, najpyszniejszej kawusi z Krakowa ( kocham to miasto, muszę zdać prawko żeby móc sobie tam jeździć co weekend, kurcze, muszę koniecznie ! ), faworytem jest oczywiście świetny, niezawodny Iphone. 

Bardzo długo zastanawiałam sie nad kupnem dobrej lustrzanki, takiej z prawdziwego zdarzenia. I tu miałam dylemat - telefon czy aparat.

Aparat jako tako mam, najpierw muszę nauczyć go obsługiwać od podszewki. 
Wtedy pomyśle o lepszym sprzęcie. 
Wybór więc stał się prosty - firma Apple nie dość że produkuje piękne wizualnie sprzęty 
to jeszcze stawia na jakość. 
Minusy ? Szybko wyładowująca się bateria. 
Ale cóż - perfekcyjnie być nie może ;)



Po Paryżu nadal trzyma mnie mocno artystyczny humor. Stawiam poprzeczkę coraz wyżej, próbuje ilustrować na większym formacie i przełamywać się do innych technik.

Świetny album który przywiozłam z stolicy mody to artystyczny zbiór dzieł pana Marka Rydena. 
To chyba największa książka jaką kiedykolwiek widziałam ! 
Hahaha jakbyście tylko widzieli mnie w metrze ledwo otrzymującą 7-mio kilowe cacko, i miny francuzików !
Czego nie robi sie dla pasji jaka w moim przypadku jest sztuka.


Ryden zaprojektował m.in okładkę płyty Michaela Jacksona pt "Dangerous". 
Jako ze jestem przeogromną fanką dobrze dopracowanych i szczegółowych prac , 
jestem jego twórczością bardzo zainspirowana





Charakterystyczna cechą jego obrazów są małe dziewczynki z ogromnymi, smutnymi ślepkami, symbolika, wiele zapożyczeń z natury oraz... Abraham Lincoln !

Dzieła przerażają, inspirują, zaciekawiają, bulwersują. Jak dla mnie bomba !
Jeśli chcecie bliżej zapoznać sie z jego sztuką , zaglądnijcie tutaj



Jak to zwykle po podróżach bywa - przemeblowałam pokój. 

Znalazłam przestrzeń aby spokojnie rozbudować " Art Studio" bo sztuka stała sie moim priorytetem. Tak często uciekałam od niej w stronę czegoś co - owszem - jest fajną sprawą , ale jednak nie sprawia że serce szybciej bije a głowa ma miliony odczuć i myśli na sekundę gdy tylko o tym pomyśli.


Długo nie mogłam sie przekonać do słowa "artysta" . I chyba nadal nie mogę. 
Kreator, twórca - to są odpowiedni słowa.
Wychodzę z złożenia że twórcą może być każdy, nawet ten który nie umie dobrze trzymać ołówka w dłoni. 




A kiedy już siądę, nie mogę sie oderwać. Otaczające mnie muszle, rośliny, obrazki, książki, magazyny - to wszystko jakby ożywa w mojej głowie. 
Kiedy zaczyna sie być obserwatorem, nagle cały świat staje sie inspiracją. 
Ostatnio - tatuaże. 
Mała ( lub większa) forma sztuki na ludzkim ciele.
Jak dla mnie cudo. 

Och niech już będzie wiosna - tak bardzo pragnę zapakować swoja starą torbę po brzegi farbami, szkicownikiem , kilkoma ołówkami i ruszyć w plener. Dla siebie.
Ze sobą. 

Wtedy to odkrywam co NA PRAWDĘ daje radość. 
Nie internet, nie pieniądze, nie jedzenie. 
Tylko właśnie to do czego jestem stworzona.

Nie ma lepszego miejsca niż świeże powietrze. 
Nie ma lepszego przyjaciela niż ludzie.
 Nie ma lepszej drogi do zdrowia jak miłość do siebie. 
Nie ma większego poczucia sukcesu niż ten, gdy wiesz, ze pomogłaś innym. 
Nawet tym którzy nie są ci sie w stanie niczym odwdzięczyć.

Wracam do siebie. I ciesze się z tego niezmiernie.
A może odkrywam siebie znów, na nowo, 
bez zbędnych przesłonek i maski ?

xoxo
Emilia



  "Art is a risk,
but the bigger mistake is to
 lose your life by living other's lifes. "

                                                     - Dreamer Emilia, sketchbook 2015