8/09/2014

Notre Dame


Cześć kochani !

Po 12 dniach zakupów tak na prawdę i szwędania się po uliczkach czas na małe zwiedzanie !
Przyznam się bez bicia - podróżuje dla ludzi , nie zabytków. To jak wyglądają tutejsi mieszkańcy to jest dla mnie największy skarb, największy zabytek.

Każdy jest inny. Kolor skóry, zachowanie, ubiór, sposób poruszania. W stosunkowo małym mieście jakim jest mój Tarnów nic tak na prawdę się nie dzieje - kilka staruszek potrąci mnie w autobusie a ja oddam im "niechcąco " teczką, jakiś małolat nazwie mojego psa brzydka świnką albo ktoś od czasu do czasu odważy się na bardziej odjechany out fit. Tutaj jest inaczej.
Ulice wrzą od pięknie ubranych ludzi, ciemnoskóre dziewczyny wyglądają jak z okładek znanych magazynów, kobiety nie boja się wysokich obcasów, odważnie emanują tym co natura im dała, znają swoja sylwetkę i to w czym najlepiej wyglądają.




Szczerze powiedziawszy - nie mogę spać po nocach z nadmiaru marzeń, celów, poczucia inspiracji i nieustannych pomysłów. Pojawia się też jednak strach przed nieznanym ale wiecie co? Olewam go. Niech będzie co ma być. Po prostu pozostawiam decyzje Sile, która mnie stworzyła w taki a nie inny sposób i robię co mi w duszy gra.





Ostatnio wybrałam się pod znaną wszystkim katedrę Notre Dame. Ta gotycka budowla nie tylko zachwyca milionem ozdób takich jak rozety, witraże czy też sklepienie ale poraża pracą, jaką człowiek włożył w jej wybudowanie. W Paryżu czuje że człowiek nie ma ograniczeń.
Że jeżeli czegoś mocno pragnie i to pragnienie wynika z wyższych intencji , prosto z serca i jest w 100% z nim zgodne, może dokonać wszystkiego. Gdyby nie cele, marzenia, nie istnielibyśmy - to one mają siłę napędową, to one ładują w nas pozytywna energie i to one pozwalają ruszyć z miejsca.





Kiedy kolejka do wejścia ciągnęła się zawijasami w nie skończoność, mnie łapała słynna głupawka. Tańczyłam, pstrykałam miliony selfie, gadałam jak najęta. Moja mama już ze mną nie wytrzymywała, bo kiedy wreszcie udało nam się wejść do środka, humor nadal dopisywał w najlepsze.



Nie będę owijała w bawełnę - jeśli chodzi o kościoły, bazyliki itd - kompletnie mnie tu nie ciągnie.
Ale wnętrze tych gotyckich jest NIESAMOWITE , jakby nie ludzka ręką wykonane.
Patrząc na to zastanawiam się : dziewczyno, popatrz do czego jesteś stworzona - ty jako człowiek !
Myślę że jeśli ktoś kiedyś , kiedy nie było nowoczesnej technologii potrafił coś takiego wyczarować, to co my możemy zrobić teraz. Albo właśnie na odwrót.

Oderwanie się od świata instagrama , tumblera itd mnóstwo mi daje. Poznaje siebie, wiem do czego dążę, zrywam z wyobrażeniem idealnej sylwetki. Wiecie co?




Kocham być silną sobą. Kocham biegać i pokonywać lenistwo. Kocham o siebie dbać w sposób który mi odpowiada, czyli dbać o edukacje, rozwój pasji ale również o zewnątrz. Bo na to zasługuje.
Kocham siebie .

Kocham siebie w znaczeniu całości - zdrowy umysł i ciało, drżąca z ekscytacji dusza, marząca o wielkich rzeczach. Kocham tą magie jaka pojawia się w moim życiu na co dzień.
A przede wszystkim kocham moja pasje. I jestem Bogu za nią niesamowicie wdzięczna. Za to że wszystko w moim życiu układa się idealnie. Bywa ciężko, ale wiem, ze tak na prawdę w każdej chwili mogę zadecydować i zmienić tory moich myśli. Mogę zadecydować , jak potraktuje siebie, moje cudowne ciało, jak wykorzystam to czego nauczyłam się  w przeszłości, jak wykorzystam którą każdy z nas posiada. Na wyłączność.

Bo każdy z nas ma w sobie pokłady OGROMNEJ siły, tak niewytłumaczalnie wielkiej, siły, której nie da się objąć wyobraźniom. A wiecie kiedy ta siła jest najsilniejsza - kiedy działamy razem.




Nawet nie wyobrażacie sobie jaką moc dał mi Paryż. Mnóstwo się tutaj uczę, często bolesnych rzeczy, ale właśnie to sprawia że staje się lepszym człowiekiem. To sprawia, ze mam wizje tego co będzie. Tego, że mogę osiągnąć wszystko, czego moje serce pragnie.

Czuje w sobie pokłady energii, która nakręca mnie dzień i noc. Czuje to, ze powracam do siebie z nowymi wnioskami, naukami, wiedzą. I tonami pomysłów oraz rysunków, które ostatnio produkuje na skale masową.

 Chciałabym abyście wiedzieli, ze kocham Was, każdego z osobna. To jaką cudowną energie wysyłacie mi czytając bloga, lajkujac czy też komentując, jak piszecie do mnie maile, jak widzę, że mogłam wam pomóc, zainspirować. Kiedy widzę, ze moja czytelniczka ( link tutaj ), która wzmaga się z trudnościami zaczyna wyrażać siebie poprzez sztukę i jej to pomaga - to jest dla mnie największa wartość życiowa. Moja dusza wtedy skacze i czuje , ze właśnie dla tego warto żyć. Kiedy ja pomogę komuś , kto jest w tarapatach z których ja wychodzę, kiedy również ktoś mi pomaga. Życie polega właśnie na tym.




Mam dla was małe wyzwanie - wraz ze mną odkrywajcie sami siebie.

Jestem już wam chyba dobrze znana jako zbieraczka szkicowników/zeszytów/pamiętników z milionem zapisków, inspiracji, myśli, rysunków, wycinków. To jest właśnie idealny sposób na poznanie siebie. Pisanie tego co w głowie siedzi.
Kupcie najzwyklejszy zeszyt ( albo jakiś wypasiony, jak wolicie ) , znajdźcie dla samej siebie/samego siebie trochę czasu , zapalcie świeczkę lub kadzidełka ( według uznania , fajny sposób aby zrobić nastrój ) i pozwólcie aby wasza ręka sama pisała. Bez oceniania. Piszcie co kochacie, jacy chcecie być, czego pragniecie dokonać, gdzie chcecie pojechać. Wyrzućcie z siebie wszystko to co siedzi w środku.

Ach cudowne uczucie, pisać swoją unikatową "biblie o sobie".

Kupiłam najtańszy zeszyt ( w charakterystyczną "francuską"  kratkę) i zapełniam go bardzo obficie każdego dnia. Nazwałam go "Awaken to live - Emily " Czyli "Przebudzona do życia Emilia".
Może brzmi dziwnie, ale czułam, ze trzeba jakoś nazwać ten zeszyt i ta fraza pasowała idealnie.

Nowy rozdział, nowy poziom, nowy początek życia czas zacząć.
Nowy i stary, bo Emilka jest jedna i jedyna w swoim rodzaju.
Stara dobra ja z nowymi doświadczeniami.

I wy także ! Dajmy sobie szanse na samych siebie, na własną tożsamość.
Podążajmy za tym co serce mówi, za pasją , za swoim głosem .
Bo to on jest wartością !

Całuje was gorąco, zmykam pod wieże Eiffela

xoxo

Przebudzona do życia
 Emilia

4 komentarze:

  1. Świetnie się czyta takie posty, emanujesz pięknem, radością i szczęściem :)
    No i tak troszkę(bardzo?) Ci zazdroszczę tej możliwości inspirowania się Paryżem, przebywania tam dłuższy czas, właściwie to mieszkania. Ale cieszę się bardzo, że wychodzi Ci to na dobre-oby tak już zostało!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki świetny post Ci wyszedł! Niesamowicie mnie zainspirowałaś ;)
    Przez Ciebie marzę o Paryżu co raz bardziej, ale staram się cieszyć tym, co mam. Tym, że wyjeżdżam w góry, a na szczytach w końcu czuję się na prawdę wolna i szczęśliwa. A Paryż może kiedyś mnie też czeka.
    Uśmiechaj się tam dużo i ciesz codziennością! Życzę Ci tylko, żeby cała ta pozytywna energia pozostała z Tobą również już tu w Polsce ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje posty zawsze były pozytywne, ale ten wydaje mi się jakiś inny, jakbyś była naprawdę szczęśliwa... Taki Paryż to dla Ciebie duża okazja, żeby rozwinąć swój talent, nie dziwnego, że nie możesz spać po nocach. :)
    Najważniejsze to posłuchać swojego wewnętrznego głosu i nie bać się spełniania swoich marzeń! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawet nie wiesz jak wdzięczna jestem za Twoje inspiracje! Mam taki zeszyt, nawet kilka, które razem tworzą moją poetycką biblię.
    Muszę kiedyś odwiedzić Paryż. Wierzę, że odkryję tam siebie :)

    OdpowiedzUsuń