Cześć, cześć, cześć kochani !
Nie pisałam chwilkę, bo ogarnięta lenistwem i powrotem do szkoły nie miałam czasu załapać za aparat.
Ale oto i jestem !
Ach tyle nowości u mnie, nawet nie wiecie.
Po nowym roku postanowiłam , że to bezie bardzo dobry rok. I tak sie właśnie zaczął.
Po zdaniu teoretycznego testu na prawo jazdy ( jeju , jakbyście widzieli mój taniec radości po wyjściu z ośrodka egzaminującego, padlibyście ze śmiechu ) postanowiłam zacząć rok od czegoś innego, symbolicznego , nowego.
I w ten właśnie sposób nowe dziecko zajęło godne miejsce na mojej skórze.
Mówię oczywiście o nowym tatuażu.
Jeśli obserwujecie mnie na Instagramie, za pewne zdążyliście go poznać.
Pan Królik. Tak, ten z Alicji.
Czemu akurat on ?
Może niektórym wydać sie dziwne ale mój nowy tryb życia i dieta oparta na roślinach sporo zmieniła w moim życiu. Otworzyła oczy. Stałam sie bardziej wdzięczna, spokojniejsza, zdrowsza i szczęśliwsza .
Moja sylwetka stałą sie stonowana, cera oczyściła sie ,ciało stało sie bardziej elastyczne i otwarte, a myśli jakby jaśniejsze. Mój poziom energii podskoczył bardzo w górę a głowa jest czysta i pełna pomysłów.
A królik to roślinożerca, co nie ?
Eat more rabbit food !
Zegarek w jego łapce oraz parasol przynoszą mi na myśl to że wszystko w życiu jest kwestą czasu, że ciężkie czasy zawsze mają swój koniec i że każde marzenie ma prawo sie spełnić gdy tylko damy sobie odrobinę czasu i będziemy cierpliwie do niego dążyć.
Tatuaż również kojarzy mi się z Krainą Czarów, którą bardzo często tworze otwierając któryś z moich szkicowników.
A zresztą - od najmłodszych lat jestem zafascynowana motywem Alicji, filmem, bajką oraz książkami.
Jest on kwintesencja mnie i 100 % pasuje do mojego wnętrza. Strasznie go lubię :)
Jego miejsce to dolna część ramienia od strony wewnętrznej.
Jest dość widoczny, przez co miałąm małe wątpliwości, ale w ostateczności stwierdziłam że tu będzie dla niego idealne miejsce. I nie myliłam się.
Na pewno na króliczku nie zakończę mojej przygody z tatuowaniem sie, bo kocham
ten sposób na dopełnienie samego siebie.
A , ból oceniam na 2/3 w skali od 1-10. No dobra na 3/4. Pani zrobiłam mi go w 7 minut, bez zbędnego babrania, profesjonalnie. Tatuaż robiłam w salonie tatuażu Kult w Krakowie i szczerze polecam ten zakład !
Poza tym z nowości - zaopatrzyłam sie w przecudną , wielką , elegancką torbę z H&M a , o której śniłam już od dawna. Idealna na moje wszystkie klamoty szkolne jak i na poważniejsze wyjścia.
Rysuje rysuje rysuje.
Obserwuje.
Dotykam tkanin w sklepach, napajam moje oczy widokiem niesamowitych sesji w nowym Elle ( które mam prenumerowane , yeeey ! :) )
Przeglądam nowe książki o ilustracji mody i zachwycam sie klasyczna kreską Davida Downtona. Ćwiczę intensywnie warsztat, kombinuje w photoshopie.
Delikatne modelki, tkaniny, wielkie albumy z modą- czemu to na mnie działa jak narkotyk?
Kiedy zasiadam do biurka, czuje sie jakbym podobnie jak Alicja wskakiwała do dziury i teleportowała sie do innego świata.
Od zawsze tak było.
I wiecie co - kocham to że mam takie swoje małe miejsce , schronienie.
Miejsce w którym tworze własna rzeczywistość, własne zasady, własny rodzaj unikatowej wrażliwości.
Tam mogę wkleić lub narysować to co czuje wewnątrz.
Wspomnienia, myśli, odczucia, emocje.
Szkicowniki to moje indywidualne pamiętniki, wraz ze mną dorastają, przedstawiają inne treści.
Założyłam sobie mini portfolio , na którym wrzucam aktualne ilustracje. Jeśli jesteście zainteresowani klikajcie tutaj .
A no i postaram sie pisać od teraz regularnie - postaram sie to robić w niedziele i może wtorki, środy. Czas pokaże, ale jest to jedno w moich postanowień noworocznych ;)
Całuje i pozdrawiam gorąco
xoxo
Emilia
Piękny ten tatuaż! ;)
OdpowiedzUsuń