8/10/2014

Fashion is definitely my biggest passion !


Witajcie kochani !

Ok, dzisiejszy wypad na miasto uważam za mega, mega rozwojowy, przynajmniej w mojej działce.
Wyruszyłyśmy wraz z mamą z intencją zwiedzenia Luwru, ale po drodze mama stwierdziła, że nie ma dziś siły na większe zwiedzanie, a więc postanowiłyśmy zrobić luźniejszy dzień i pochodzić po butikach na Champs Elysees.

Nie narzekałam na jej wybór ;)



Po drodze MUSIAŁAM podejść do każdego butiku i choć zewnątrz pokontemplować to co jest w środku.
To jest właśnie urok Paryża - luksus, kolory czarny-biały, czerwona szminka, papierosik ( oczywiście nie mój, tylko Francuzek), szpilki.

oraz...

Zmęczona, pomarszczona twarz okryta pudrem od Diora, wieczne zadufanie, chudość do potęgi.

A gdzie szczęście? 
W perfumach Chanel ( które swoja drogą śmierdzą starym menelem ) ?
W drogich szampanach? 
W błysku reflektorów?

Chyba tylko w poczuciu że jest sie ważnym. Ale cóż to za ważność, chyba tylko dla samego siebie.






Ok.
Po zawiedzeniu sie na perfumach Chanel przyszedł czas na coś miłego.
Witryny wielkich firm.

Prada, Burberry, Chanel, Givenchy, Dior.
Wypatrzyłam sobie tam kilka rzeczy , wiadomo ;)


Torebka Yves Saint Laurent w kolorze pudrowego różu przypominająca małe makaroniki. Zakochałam się.

Coś innego od czerni i bieli. Wreszcie.
Jak na razie mogę o takiej pomarzyć, ale kto wie ;)



Marc Jacobs. Kocham. Kocham.
Kocham wszystko od tego fantastycznego pana. Wszystko.

Od perfum po ubrania. Całość Marca niesamowicie mnie inspiruje.
Torba za jedyne 600 euro. Nawet to.

Ale kocham kiedy moda nie przejawia sie w  pieniądzach czy też w poczuciu wielkości.
 Kocham to kiedy ona objawia sie z potrzeby tworzenia, wyrażania, bycia sobą.
To, ze tacy ludzie jak Marc zarabiają na tym co kochają.

 Czemu mamy go winić? Bo robi to co kocha? Bo daje ludziom odrobinę luksusu? Że odwala kawał dobrej roboty harując dzień i noc aby uszczęśliwić miliony kobiet?
Ludzie, podążajmy swoim powołaniem . I róbmy to najlepiej jak potrafimy, z całych naszych sił !




Znaki , wszędzie pozytywne znaki !
Jaki ten wyjazd byłby nudny bez nauki, znaków, wiadomości, otwierania sie na nowe.
Życie jest piękne dzięki tajemnicy jaką w sobie zawiera.


 


W największej perfumerii w jakiej kiedykolwiek byłam czułam się cudownie.
Zapachy, kolory, inspiracje, ludzie, kosmetyki. Natłok zmysłów.

Ok, Chanel nie wypaliło.
 Ale Daisy Marca, Addict Diora czy Givenchy - och <3
Coś wspaniałego !

Ta reklama to magia, kocham cudowną Daphne, muzykę i radość tej reklamy.



Zawaliłam.
Kawa była silniejsza ;)
Ale to tylko jedna kawusia rozcieńczona wodą, w dodatku wypita na spółkę z mamą.
Każde wytłumaczenie jest dobre.
( Co nie zmienia faktu że na tej jednaj zakończymy )


Dzień świetny, w Paryżu niestety wiatr i deszcze ale nie ma na co narzekać. Chłonę każdą chwilę, pstrykam fotki, nasycam sie tutejszością ( neologizmy yeah ). Jedyne czego mi brakuje to moje studio ( czytaj : wielkie biurko z milionem papierów i szkicowników, które bez - efektownie próbuje przenieść tutaj, ale niestety nie zostaje zrozumiana przez mamę i babcie )

Może być również ciężko, bo całe pieniądze już zostały przehulane, a do końca pobytu zostało 10 dni.
Teraz czas tworzyć !
Tutaj spostrzegłam sie że największą wartością nie jest posiadanie ale tworzenie i doskonalenie siebie.

Także zaparzam herbatę i siadam przy mikroskopijnym jak na moje artystyczne potrzeby stoliczku i zamieniam się znów w siebie. W tą która tworzy.

xoxo

Baisers,
Emilia

PS. Odgrzebałam mój stary photoblog, i bardzo dużo mi to dało, jakby ktoś chciał jest tutaj


1 komentarz: