12/12/2014

Let your mind wander


Hej kochani

Dziś chciałam napisać coś bardziej osobistego. 
Czuje ze potrzebuje sie podzielić z światem moimi myślami.

Od małego jesteśmy uczeni ze to jak wyglądamy ma największe znaczenie. 
Ubrania, makijaż, waga i figura, wzrost itd.
 I tu mnie zastanawia jedna kwesta - czemu ludzie zamiast przykładać większą uwagę do tego co dzieje sie w wnętrzu, tak bardzo stara sie kontrolować świat zewnętrzny.

Szczerze - nienawiść do siebie mam już dawno za sobą. Bardzo bardzo dawno.
 Ja po prostu nauczyłam sie kochać siebie, nieprzerywalnie, tu i teraz. 
Kto mi pomógł ? Joga.


Moje podejście do ciała, moje rozumienie jego funkcji całkowicie sie zmieniło. Przestałam codziennie sprawdzać jak wyglądam. Stałam sie całoscią.

To ze raz zjem całą tabliczkę ciemnej czekolady nic nie znaczy.
 To że raz najem się za przeproszeniem jak świnka również nie ma nic do znaczenia. 
Lubie jeść - ok ? 
Bierzcie łapy od mojego żarełka hahah ;)
 Hahaha i myślę że nie jestem jedyna na tej planecie której jedzenie przynosi przyjemność
Uważam ze jedzenie jest cudownym,źródłem energii i czymś bez czego nie możemy żyć, funkcjonować.

Kiedy okryłam to że tak na prawdę każdy z nas jest inny i potrzebuje czegoś innego by poprawnie funkcjonować, moje nawyki bardzo sie zmieniły. Koniec z modnymi dietami, kaloriami, liczeniem itd.


Moje BMI jest teraz w jak najlepszej normie. Czuje sie fantastycznie.
Jem co chce i ile chce, nie patrząc na godziny. Czasem mam ochotę zjeść o 22 czekoladę, czasem na zajęciach z reklamy wizualnej wypijam 5 kubków kakao na raz. 
I nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Jestem miłośniczką smoothies, soków, sałatek . 
Nie lubię kupowanych słodyczy - po prostu mnie od nich odrzuca.
Pieke i przygotowuje natomiast mnóstwo w zaciszu domowej kuchni - od ciasteczek po muffinki i słodkie kremy do smarowania
< Ok,  ciastem z Ikei też nie pogardzę ( szczególnie czekoladowymm , yumm !)>

Osiągnęłam teraz moją naturalna masę ciała.
 Całe życie nie mogłam jej zdefiniować - raz za mało raz za dużo. 
I nigdy nie czułam sie ok. Teraz w 100 % akceptuje siebie, moje ciało, swoja kobiecość, od której uciekałam bardzo bardzo długo.
Kocham moje ciało - bo ono utrzymuje mnie abym mogła robić to co kocham, iść do przodu, być, trwać, działać. Już nie muszę kontrolować tego jak wyglądam, bo wiem że to co mam w środku jest najważniejsze.

Moje ciało za tym podąża - dbam o nie , karmie je tym na co mam ochotę, szczotkuje, nie wyzywam ani nie krytykuje. Po prostu kocham to kim jestem, kim mogę być i to jaką mam misje w życiu.



Odkrywanie siebie, swoich celów, marzeń, planów i ścieżki życiowej jest najważniejszym czynnikiem ludzkości. 
Dla mnie mega ważne jest aby łączyć się z prawdziwa sobą, słuchać, akceptować, wyciągać wnioski. Czasem słuchając siebie podczas takiego wewnętrznego analogu wyłapuje takie głupiutkie myśli gdzieś zaczerpnięte z przeszłości. I tutaj stawiam kropkę, a najlepiej Backspace'a i pisze na nowo zasady.


Na zawsze pozostanę sobą. 
Bo to co we mnie gra jest niezmienne. 

Czasem czuje, że mam w sobie wszystkie te wschody i zachody słońca, burze, szelest liści, lecącego ptaka. Że to wszystko co mnie otacza jest też mną. To tworzy mnie, moje spojrzenie na świat.




Kochaj swoje ciało, pozwól, by twoje serce zabrało głos, bądź sobą.
Bo jesteś doskonały dokładnie taki jaki jesteś w tej chwili.

Kocham Cię

xoxo
Emilia



2 komentarze:

  1. A skąd wiesz, że masz dobrą, naturalną masę ciała? Wróciła Ci miesiączka?
    Wiesz, ciężko mi się w to wieży, bo sama mam bmi ledwo 16 a wyglądam duuużo grubiej od ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ci za ten post i cieszę się, że u Ciebie lepiej. :*
    PS: Moim zdaniem masz teraz idealną figurę.

    OdpowiedzUsuń